Koleś - jak został nazwany w nowym domu – został adoptowany z hotelu dla zwierząt i błyskawicznie zyskał miłość obecnych właścicieli. - Śmialiśmy się, że zamiast Koleś powinniśmy nazwać go Kochaś – opowiadają. Teraz powodów do jego miłowania jest jeszcze więcej. Państwo Rozenbergowie tuż obok swojego domu od wielu lat prowadzą wielką hurtownię ogrodniczą. W nocy, gdy smacznie spali, jedna z jej ścian stanęła w ogniu. Okazało się, że przechodząca nad ich miastem wichura zerwała przewód wysokiego napięcia. Poszły iskry, od których zapaliły się trawy w pobliżu ich majątku, a płomienie szybko przeniosły się na budynek. Koleś wyczuł dym i zaczął szczekać. - Dzięki temu nas obudził – mówi pani Mirosława.
CZYTAJ TEŻ: Łódź. Co się stało z 12-letnią Oliwią? Trwają poszukiwania, rodzina odchodzi od zmysłów!
Małżonkowie natychmiast wezwali straż pożarną, która już po paru minutach była na miejscu i ugasiła pożar. - To był środek nocy, spaliśmy twardym snem. Gdyby nie on, wszystko by doszczętnie spłonęło – dodaje właścicielka małego futrzanego bohatera.