Do zdarzenia doszło około północy. Małego chłopca, błąkającego się w rejonie jednego z największych skrzyżowań Skierniewic zauważył kierowca TIR-a. 4-latek ubrany był tylko w koszulkę z krótkim rękawem i miał założoną pieluszkę. Spacerował na boso, a w pobliżu nie było nikogo. Kierowca TIR-a zaopiekował się nim i wezwał policję. - Policjanci zabrali dziecko do radiowozu i okryli, chroniąc przed wyziębieniem. Chłopiec był zmarznięty, ale spokojny i nie płakał. Nie potrafił powiedzieć jak się nazywa ani gdzie mieszka. Na miejsce przyjechała karetka, ale malec nie chciał wysiadać z radiowozu. Policjanci w asyście ratownika medycznego zawieźli malucha do szpitala, gdzie został poddany badaniom. Stan chłopca był dobry i nie wymagał hospitalizacji - opisuje Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi.
CZYTAJ TEŻ: ŁÓDŹ. Po małego Antosia zostawionego w oknie życia ZGŁOSIŁA SIĘ MATKA!
Niebawem do policjantów,którzy stali przed szpitalem podeszły dwie kobiety.
- Powiedziały, że szukają dziecka, które wyszło z mieszkania. Jak się okazało była to matka i siostra małego uciekiniera. Rodzic był trzeźwy. Okazało się, że chłopiec, wykorzystując nieuwagę, oddalił się kilkaset metrów do swojego domu - podaje policja.
Teraz konieczne będzie przeprowadzenie postępowania, które wyjaśni, jak mogło dojść do tej sytuacji oraz czy ktoś poniesie konsekwencje karne.
CZYTAJ TEŻ: 11-LATKI błąkały się W NOCY Z WALIZKAMI w centrum Łodzi. Interweniowała straż miejska. SZOK!