Zawały serca to zmora XXI wieku. Wielu chorych można by uratować dzięki natychmiast podjętej akcji reanimacyjnej. Czas dotarcia karetki do potrzebującego to ok. 5-8 minut od wezwania, a niedotleniony mózg umiera właśnie w tak krótkim czasie. W przypadku zatrzymania krążenia te kilka minut i szybka reakcja świadka, który wie co robić są kluczowe.
Właśnie tę wiedzę i umiejętność właściwej reanimacji staramy się przekazać łodzianom - mówi kardiolog Karolina Szymańska ze szpitala WAM. - Szczególną uwagę przywiązujemy do nauczenia zasad reanimacji najmłodsze osoby. Małe dzieci są bardzo odważne, nie są przesiąknięte lękiem, są też w stanie prawidłowo wykonać podstawowe czynności ratujące życie.
Zobaczcie, jak wyglądały warsztaty z reanimacji, o których opowiada kardiolog Karolina Szymańska ze szpitala WAM:
Jeśli świadek zdarzenia potrafi podtrzymać funkcje życiowe osoby, która straciła przytomność i nie oddycha, wtedy zespół ratunkowy karetki i lekarze ze szpitala mogą dalej walczyć o jej życie i zdrowie. Gdy właściwa pomoc nie jest udzielona na czas, ratownicy przyjeżdżają często do człowieka, u którego zdążyła nastąpić śmierć mózgu. Wówczas na nic się nie zdadzą dobrze wyposażone karetki i szpitale z najlepszym nawet sprzętem – przekonuje prof. dr hab. n. med. Andrzej Lubiński, Kierownik Kliniki Kardiologii Interwencyjnej i Zaburzeń Rytmu Serca.
Ważne, by nie przechodzić obok potrzebującego obojętnie. Jeśli jesteśmy świadkiem, że ktoś mdleje, leży, trzeba
sprawdzić, czy ta osoba nie potrzebuje ratunku. Czy oddycha prawidłowo, czy nie jest sina, czy nie ma drgawek, czy nie rzęzi. Gdy zauważymy niepokojące objawy, od razu dzwonimy na pogotowie. Wezwanie karetki i ucisk klatki piersiowej w odpowiednim rytmie to dla kogoś szansa na życie.