O tym, że Alan będzie miał poważną wadę serca jego rodzice dowiedzieli się dopiero po porodzie. - Badania, które robiliśmy w ciąży nie wykazały żadnych nieprawidłowości – mówi tata chłopca Krzysztof Kamecki.
Niemal prosto z sali porodowej jednego z niepublicznych szpitali chłopiec karetką został przetransportowany do Centrum Zdrowia Matki Polki, gdzie – w dziewiątej dobie życia – przeszedł pierwszą operację. Kolejną, gdy miał dwa lata. Po następnych trzech planowano przeprowadzić jeszcze jedną, ale w trakcie badań, okazało się, ze pacjent miał bardzo zwężone naczynia przy tętnicach płucnych, dlatego kardiochirurdzy zaproponowali dwa dodatkowe zabiegi, aby przygotować Alana do głównej operacji.
- Chcieliśmy oszczędzić synkowi bólu, bo oprócz zabiegów kardiochirurgicznych, przeszedł jeszcze kilka innych – mówi tata Alana. – Zaczęliśmy szukać pomocy za granicą. Zabieg zgodzili się przeprowadzić kardiochirurdzy ze szpitala w Munster w Niemcach. Operacja odbyła się w maju 2017 roku i kosztowała 160 tys. zł. Pieniądze rodzice zebrali dzięki zbiórce na popularnym portalu internetowym.
Niestety kilka miesięcy później, podczas badania kontrolnego wykryto krytyczne zwężenie tzw. żyły bezimiennej, odchodzącej od lewej tętnicy płucnej. Alan czuł się coraz gorzej, cierpiał na nadciśnienie. Niestety lekarze z Niemiec uznali, że nie są w stanie już pomóc.
Pod koniec grudnia ubiegłego roku chłopiec czuł się już fatalnie. W końcu z atakiem duszności trafił do ICZMP. Szybko okazało się, że doszło do tzw. plastycznego zapalenia oskrzeli. U Alana wystąpiła także groźna dla życia zakrzepica. Aby ratować dziecko prof. Tomasz Moszura zdecydował się przeprowadzić bardzo skomplikowany zabieg. Postanowił się dostać cewnikiem do żyły bezimiennej. Wcześniej nikt w Polsce nie przeprowadził takiej procedury. Była ona bardzo trudna, z powodu uogólnionej zakrzepicy wszystkich naczyń i specyficznej anatomii dziecka po kilku operacjach kardiochirurgicznych. Zabieg wymagał od operatora ogromnej zręczności, ale udało się wprowadzić w wybrane miejsce ośmiomilimetrowy stent. Dzięki poszerzeniu żył bezimiennej i głównej górnej, ciśnienie żylne natychmiast obniżyło się o połowę.
Kilka tygodni po zabiegu wiadomo już, że zabieg się udał. Alan czuje się znakomicie. Nie ma duszności, ustąpiły objawy plastycznego zapalenia oskrzeli.
Alanek urodził się bez kawałka serduszka. Żyje, bo lekarz dokonał niemożliwego
2020-02-10
14:03
Alanek (8 l.) urodził się bez lewej komory serca. Chłopiec przeszedł pięć zabiegów chirurgicznych, ale jego życie wciąż było zagrożone. Kiedy w grudniu doznał duszności, a opiekujący się wcześniej chłopcem lekarze z Niemiec bezradnie rozłożyli ręce, malec trafił do łódzkiego szpitala Centrum Zdrowia Matki Polki. Tu ratowaniem dziecka zajął się profesor Tomasz Moszura, który zdecydował się na pionierską w skali kraju operację. Dziś chłopczyk czuje się dużo lepiej.