36-latka z Łódzkiego walczy z nowotworem. Jej mąż nazywa ją prawdziwą bohaterką
Nowotwór próbuje zabrać żonę Jakuba i mamę ich 5-letniego synka, ale 36-latka z Łódzkiego się nie poddaje. Kobieta długo ukrywała chorobę, bo chciała, by chłopiec miał normalne dzieciństwo i nie musiał się zmagać z ciężarem, który nosi jego matka. Nieszczęście całej rodziny rozpoczęło się ponad rok temu, gdy u kobiety zdiagnozowano raka piersi. Jak informuje jej mąż, "wszystkie plany i marzenia legły w gruzach", bo nikt nie spodziewał się, że ten rodzaj nowotworu może dopaść tak młodą osobę. Mimo wszystko kobieta stanęła do walki o swoje życie i dalszy los rodziny. - Żona zakwalifikowała się na operację oszczędzającą pierś, mimo to usunęła całość, żeby zapobiec rozsianiu czy nawrotom. Po drodze przeszliśmy mnóstwo problemów, trzeba było usunąć implant. W końcu przyszła chemioterapia – 4 czerwone i 12 białych wlewów. Zadawaliśmy sobie pytanie „czemu aż tyle skoro nasz przypadek nie jest beznadziejny i dobrze rokuje”. Żona jest prawdziwą bohaterką, nie znam odważniejszej i odporniejszej na przeciwności życia osoby - pisze mąż poszkodowanej na stronie Zrzutka.pl.
Koszmar powrócił
Gdy wydawało się, że 36-latka jest na dobrej drodze do wyzdrowienia, na początku sierpnia br. zaczęła odczuwać bardzo duże bóle głowy. 9 sierpnia mąż zawiózł ją do szpitala w Bełchatowie, gdzie zlecono tomografię komputerową. Zgodnie z wynikami pierwszego i następnych badań u kobiety doszło do przerzutów, i to w znacznej liczbie. Mimo że jak pisze mężczyzna, obydwoje zostali zostawieni z tą diagnozą sami sobie, trafili w końcu do szpitala im. Kopernika w Łodzi.
- Rokowania w naszym przypadku nie są dobre, ale nie tracę nadziei, bo mimo statystyk każdy przypadek jest inny. Chce spróbować wszystkich możliwych metod. Konwencjonalnych i nie, ponieważ nie mamy już nic do stracenia. Nie wiemy, ile czasu nam zostało - pisze pan Jakub na Zrzutka.pl.
Z tego względu mężczyzna założył zbiórkę pieniędzy, by wspomóc żonę w nierównej walce z chorobą. Można ją znaleźć TUTAJ.