Heroiczna walka o życie mamy 5-latka. „Nie mamy już nic do stracenia”.

i

Autor: zrzutka.pl Zostało niewiele czasu, by uratować 36-latkę z Łódzkiego, która choruje na nowotwór. Długo ukrywała to przed 5-letnim synkiem

Koszmar powrócił

Długo ukrywała chorobę, by chronić 5-letniego synka. Teraz nie ma już wyjścia. "Nie wiemy, ile czasu nam zostało"

2023-08-20 4:30

Zostało niewiele czasu, by uratować 36-latkę z Łódzkiego, która choruje na nowotwór. Jeszcze na początku sierpnia wydawało się, że kobieta, żona Jakuba i matka ich synka, najgorsze ma już za sobą. U poszkodowanej zdiagnozowano raka piersi już ponad rok temu, w związku z czym musiała przejść operację i chemioterapię. Tymczasem teraz pojawiły się przerzuty.

36-latka z Łódzkiego walczy z nowotworem. Jej mąż nazywa ją prawdziwą bohaterką

Nowotwór próbuje zabrać żonę Jakuba i mamę ich 5-letniego synka, ale 36-latka z Łódzkiego się nie poddaje. Kobieta długo ukrywała chorobę, bo chciała, by chłopiec miał normalne dzieciństwo i nie musiał się zmagać z ciężarem, który nosi jego matka. Nieszczęście całej rodziny rozpoczęło się ponad rok temu, gdy u kobiety zdiagnozowano raka piersi. Jak informuje jej mąż, "wszystkie plany i marzenia legły w gruzach", bo nikt nie spodziewał się, że ten rodzaj nowotworu może dopaść tak młodą osobę. Mimo wszystko kobieta stanęła do walki o swoje życie i dalszy los rodziny. - Żona zakwalifikowała się na operację oszczędzającą pierś, mimo to usunęła całość, żeby zapobiec rozsianiu czy nawrotom. Po drodze przeszliśmy mnóstwo problemów, trzeba było usunąć implant. W końcu przyszła chemioterapia – 4 czerwone i 12 białych wlewów. Zadawaliśmy sobie pytanie „czemu aż tyle skoro nasz przypadek nie jest beznadziejny i dobrze rokuje”. Żona jest prawdziwą bohaterką, nie znam odważniejszej i odporniejszej na przeciwności życia osoby - pisze mąż poszkodowanej na stronie Zrzutka.pl.

Koszmar powrócił

Gdy wydawało się, że 36-latka jest na dobrej drodze do wyzdrowienia, na początku sierpnia br. zaczęła odczuwać bardzo duże bóle głowy. 9 sierpnia mąż zawiózł ją do szpitala w Bełchatowie, gdzie zlecono tomografię komputerową. Zgodnie z wynikami pierwszego i następnych badań u kobiety doszło do przerzutów, i to w znacznej liczbie. Mimo że jak pisze mężczyzna, obydwoje zostali zostawieni z tą diagnozą sami sobie, trafili w końcu do szpitala im. Kopernika w Łodzi.

- Rokowania w naszym przypadku nie są dobre, ale nie tracę nadziei, bo mimo statystyk każdy przypadek jest inny. Chce spróbować wszystkich możliwych metod. Konwencjonalnych i nie, ponieważ nie mamy już nic do stracenia. Nie wiemy, ile czasu nam zostało - pisze pan Jakub na Zrzutka.pl.

Z tego względu mężczyzna założył zbiórkę pieniędzy, by wspomóc żonę w nierównej walce z chorobą. Można ją znaleźć TUTAJ.

Sonda
Czy pomagasz charytatywnie innym osobom?
Boimy się, że zginiemy w tym domu