O bezwzględnym oszuście, który bezpodstawnie podawał się za kapłana kościoła starokatolickiego, zrobiło się głośno w październiku 2016 roku, gdy po kontroli prowadzonego przez niego bez zezwolenia domu pomocy w Zgierzu, okazało się, że warunki tam panujące urągają ludzkiej godności. Wszystkich pensjonariuszy ewakuowano, 12 z nich nie przeżyło. Po ponad 5 latach od tamtych wydarzeń Marek N. stanął przed sądem. Prokuratura zarzuca mu popełnienie aż 30 przestępstw.
CZYTAJ TEŻ: HORROR w Zgierzu. Pan Szczepan wyznaje: Fałszywy ksiądz więził nas w domu grozy
- Prowadził placówkę bez zezwolenia Wojewody Łódzkiego, znęcał się psychicznie i fizycznie nad podopiecznymi, pozbawiał ich własnych środków finansowych, nie zapewniał opieki, warunków bytowych i sanitarnych, umieszczał w przeludnionych pomieszczeniach, czym naraził na powstanie chorób zakaźnych, nie zapewniał opieki medycznej i farmakologicznej, ignorował informacje o ich faktycznym stanie zdrowia, narażał na cierpienie fizyczne i psychiczne, u 12 osób spowodował ciężki uszczerbek na zdrowiu skutkujących ich zgonem, a po śmierci znieważał zwłoki wstrzymując pochówek, przechowując urny z prochami w swoim gabinecie – wyliczała te najważniejsze zarzuty prokurator Joanna Bednarska.
Polecany artykuł:
Śledczy są zdania, że Marek N. prowadząc ośrodek liczył przede wszystkim na dobry i łatwy zarobek. Mężczyzna posuwał się nawet do tego, że po śmierci podopiecznego nie informował ZUS, tylko przejmował jego rentę lub emeryturę.
Fałszywy ksiądz do winy się nie przyznał. - Nie zajmowałem się tym osobiście, miałem od tego pracowników – twierdził.
Grozi mu do 12 lat więzienia.