Do zdarzenia doszło w minioną niedzielę (11.10.2020 r.) około godziny 16:35. Dyżurny łódzkiej komendy został powiadomiony o zatrzymaniu w centrum Łodzi prawdopodobnie nietrzeźwego kierowcy. Na miejsce pojechał patrol drogówki. Mundurowi, podczas rozmowy ze świadkiem, dowiedzieli się, że mężczyzna już wcześniej na ul. Kilińskiego zwrócił uwagę na kierowcę, który przed nim jechał. Kiedy zauważył, że kierowca lanosa próbuje zaparkować na ul. Jaracza, śledził jego poczynania. 34-latek wykonywał manewry, podczas których omal nie uderzył w zaparkowane obok auta.
Polecany artykuł:
Gdy kierowca opuścił pojazd i ledwo trzymając się na nogach chciał odejść, świadek zatrzymał mężczyznę i powiadomił służby.
- Funkcjonariusze zbadali trzeźwość 34-letniego kierowcy. Jakież było ich zdziwienie, gdy na alkoteście zabrakło skali, aby określić ilość alkoholu w organizmie mężczyzny. Urządzenie wskazywało, że stężenie alkoholu może być wyższe niż 4 promile. W związku z tym wraz z 34 letnim kierującym pojechali na badanie stanu trzeźwości urządzeniem, które posiada wyższą skalę pomiarową. Przeprowadzony test wskazał aż 4,6 promila alkoholu w jego organizmie - opisuje policja.
Dodatkowo, podczas sprawdzenia w bazach danych okazało się, że lanos nie ma aktualnych badań technicznych. Mundurowi oprócz prawa jazdy, zatrzymali również dowód rejestracyjny. Wkrótce 34-latek usłyszy zarzut kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości. Grozi mu kara do 2 lat więzienia.