Do tych dramatycznych wydarzeń doszło 19 maja ubiegłego roku. W początkowej fazie śledztwa policjanci mieli problem z ustaleniem danych denata. Nikt z mieszkańców kamienicy nie przyznawał się do znajomości z nim. Okazało się jednak, że w budynku zamontowany jest monitoring. Po przejrzeniu nagrań wyszło na jaw, że zmarły przebywał w jednym z lokali na parterze, skąd został wywleczony przez jego najemcę, Dariusza Z.. Mężczyzna został zatrzymany, usłyszał zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym i stanął przed sądem.
Przyznał się do winy. Podczas pierwszej rozprawy wyjaśnił, że między nim a zmarłym Andrijem V. , obywatelem Ukrainy, doszło w jego mieszkaniu do sprzeczki. W jej trakcie pobił znajomego, a potem zakrwawionego wyciągnął na klatkę schodową i tam zostawił na pastwę losu. Mężczyzna trafił do szpitala na OIOM, ale nie udało się go uratować.
ZOBACZ TEŻ: Młody kierowca BMW nie żyje. Jego pasażerka ciężko ranna. Tragiczny wypadek pod Łowiczem
Choć obrażenia ujawnione w trakcie sekcji zwłok wskazują, że zmarły był potwornie skatowany, Dariusz Z. utrzymuje, że nie zadał zbyt wielu ciosów. - Gdybym wiedział, że on ma tak rozległe obrażenia wewnętrzne nie zostawiałbym go samego – twierdzi. Odpowiedzialność za pobicie ze skutkiem śmiertelnym traktowana jest tak, jak za zabójstwo, dlatego Dariuszowi Z. grozi dożywocie.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj
Masz podobny temat? Pisz na: [email protected]