Zakład Wodociągów i Kanalizacji dostarczył łodzianom kolejnej atrakcji! Tym razem jest nią Lamus - dopływ Jasienia i zarazem bardzo ważna rzeka w historii przemysłowej miasta. Ponieważ płynie kilka metrów pod ziemią, zakładano, że wyschła zupełnie.
- To najszybsza z lokalnych rzek. Miała i ma nadal bardzo duży spadek, płynie niemal jak górski potok. Dzięki szybkiemu nurtowi można było z niej uzyskać dużo energii i dlatego XVI wieku na rzece powstał młyn, zwany Lamusem - czytamy na stronie ZWiK.
Zainteresować się nią miał Traugott Grohmann, który w 1842 roku przejął w wieczystą dzierżawę tutejsze tereny. To on wybudował i uruchomił przy ul. Tylnej mechaniczną przędzalnię bawełny, napędzaną energią wody. W miarę upływu lat siłę rzeki zastąpiła maszyna parowa, a Lamus, podobnie jak inne łódzkie rzeki, ukryto w podziemnym kanale.
Nie tak łatwo ją zobaczyć
Jak podkreślają władze ZWiK, niegdyś energia Lamusa napędzała młyńskie koła i maszyny włókiennicze, teraz do oglądania rzeki potrzebna jest siła ludzkich mięśni.
- Trzeba zakręcić korbą i wytworzyć w dynamo nieco energii, która zasili lampę oświetlającą podziemny nurt rzeki - czytamy.
Obecnie Lamus płynie w podziemnym kanale przez teren dawnych zakładów Grohmana (dziś Łódzka Specjalna Strefa Ekonomiczna) do parku Kilińskiego (róg Kilińskiego/Tymienieckiego). Pozostałością po rzece są stawy w Parku Źródliska i na terenie ŁSEE.
Zobacz zaginioną rzekę Łodzi: