Śmierć dziennikarza Bohdana Gadomskiego. Sąd w Łodzi ogłosi wyrok?
Jak informuje PAP, na 3 października sąd w Łodzi wyznaczył termin kolejnej, być może ostatniej rozprawy w sprawie śmierci dziennikarza muzycznego Bohdana Gadomskiego, chorującego na cukrzycę. Prokuratura Łódź-Górna oskarżyła 57-letniego Borysa Ł., śpiewaka operowego, o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego następstwem była śmierć. Przyjęto, że mężczyzna działał z zamiarem ewentualnym, a więc podając kilkudziesięciokrotnie zawyżoną dawkę insuliny, godził się ze skutkami swojego czynu - ze spowodowaniem śmierci 71-latka włącznie.Natomiast 53-letnia żona oskarżonego Halina K.-Ł. odpowiada za narażenie pokrzywdzonego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Żadne z oskarżonych nie przyznało się do winy. Podczas ostatniej rozprawy - w czwartek, 31 sierpnia - nie udało się dokonać przeglądu i weryfikacji wszystkich zabezpieczonych w mieszkaniu zmarłego lekarstw, w tym ampułek z insuliną i narzędzi, którymi został zaaplikowany lek. W związku z tym sąd odroczył rozprawę do 3 października i nie wykluczył, że tego dnia ogłosi wyrok.
W jakich okolicznościach zmarł Gadomski?
Zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa w tej sprawie złożył szpital, w którym 24 marca 2020 roku zmarł znany łódzki dziennikarz - informuje PAP. Jak wykazała sekcja zwłok, do zgonu doszło w wyniku skrajnej hipoglikemii, wywołanej prawdopodobnie przedawkowaniem insuliny. Śledczy ustalili, że w 2020 roku Gadomski kilkukrotnie przebywał w jednym z łódzkich szpitali. Po wypisie, do którego doszło 6 marca, trafił pod opiekę Borysa Ł. i jego żony. Jak wynika z dowodów zebranych przez prokuraturę, opiekunowie Gadomskiego podawali ten lek w nieprawidłowy sposób, bez wykorzystania specjalnego aplikatora tzw. pena, co prawdopodobnie doprowadziło do znacznego przekroczenia zaleconych dawek. W dniu 8 marca 2020 roku w godzinach rannych oskarżony wezwał pogotowie, ponieważ nie mógł "dobudzić" podopiecznego. Zespół pogotowia ratunkowego stwierdził, że mężczyzna na skutek przedawkowania insuliny był w stanie ciężkim, nie reagował na podawane leki, dlatego też przewieziony został do szpitala, gdzie mimo starań lekarzy zmarł.
Śpiewak operowy odpiera zarzuty. On i jego żona odziedziczą spadek po dziennikarzu?
Jak informuje PAP, Borys Ł. wyjaśniał przed sądem, że nie został odpowiednio poinstruowany, w jaki sposób ma posługiwać się strzykawką do podawania insuliny. Obrońca Andrzej Śmigielski również zwracał uwagę na to, że lekarze ze szpitala, w którym wcześniej przebywał Gadomski, nie zainteresowali się tym, czy jego opiekun wie, jak podawać insulinę, trudno zatem zarzucać oskarżonemu umyślność działania, czy zamiar ewentualny spowodowania uszczerbku na zdrowiu. Te tłumaczenia nie przekonały jednak prokurator Joanny Sikory. Podkreślała ona, że wszystkie dowody traktowane całościowo wskazują na intencje oskarżonych, motyw i sposób działania. Zwróciła też uwagę, że małżeństwo ukrywało przed znajomymi Gadomskiego fakt jego śmierci i zarządzało jego majątkiem przed ustaleniem spadku. Ostatecznie dla Borysa Ł. zażądała kary dziesięciu lat więzienia, a dla jego małżonki - pięciu lat pozbawienia wolności. Obok sprawy karnej w sprawie śmierci Gadomskiego toczy się proces cywilny o spadek po nim. Zgodnie z zapisami w testamencie małżeństwo Ł. miało odziedziczyć cały majątek dziennikarza. Proces jest zawieszony do wyroku w sprawie karnej.
Bohdan Gadomski był znanym dziennikarzem muzycznym. Przez kilkadziesiąt lat pisał dla wielu redakcji łódzkich i ogólnopolskich. Współpracował głównie z tytułami zaliczanymi do tzw. prasy kolorowej. Dziennikarz specjalizował się w wywiadach ze znanymi artystami, nie tylko sceny muzycznej. Wyróżniał go specyficzny styl bycia i ubioru - na tyle charakterystyczny, że już po śmierci Gadomskiego, powstała inspirowana jego postacią sztuka teatralna "Tańczący z gwiazdami", która została wystawiona przez łódzki Teatr Powszechny.