Wow. Jesteś mistrzynią świata.
Mam złoty medal w muay thai, w boksie tajskim i mam jeszcze pas, ale trzeba będzie go przywieźć, bo niestety nie można było go zabrać, ale będzie przywieziony do Polski.
Opowiedz, gdzie odbywały się mistrzostwa świata i jak je oceniasz teraz, kiedy emocje już opadły.
Mistrzostwa odbywały się w Austrii. Było ogólnie bardzo fajnie, ale stres był wielki. Bałam się, ale dałam radę. Po wygranej ciągle mówiłam, że to przez babcię, której ze mną nie ma, ale jest w niebie. Mam ją w serduszku, a moja babcia ma mnie. No i myślę, że przez babcię wygrałam. Wspierała mnie.
Czyli miałaś swojego anioła stróża. Jak zaczęła się twoja przygoda ze sztukami walki?
Zaczęłam od lekkoatletyki, ale jestem drobna, mam mniejsze nogi niż większe, wyższe dziewczyny. Nie miałam praktycznie szans. Później poszłam na piłkę, ale nie chciałam odpowiadać za całą drużynę, która mogła popełniać jakieś błędy. Wybrałam taki sport, gdzie jest jedna osoba. Padło na muay thai, bo moja mama trenowała modliszkę właśnie i tak zarzuciła, czy nie chciałabym trenować boksu tajskiego.
Jak długo trenujesz?
Można powiedzieć, że rok, bo zaczęłam w 2023.
To musiałaś trenować z bardzo dużą częstotliwością, skoro udało ci się w tak krótkim czasie osiągnąć tak duży sukces.
Ogólnie to było tak, że byłam na początku w grupie dziecięcej, początkującej, no i pokonywałam tam dzieci, nie powiem, więc trener, Darek Wiśniewski, wziął mnie do grupy zawodników, którzy jeżdżą na walki. Później reprezentacja ISKA Poland zaprosiła mnie na mistrzostwa świata.
Jak wyglądają twoje treningi?
Na treningi chodzę pięć razy w tygodniu.
To jak znajdujesz czas na szkołę, koleżanki?
Na początku mam szkołę, ale krótko jest, bo najdłużej mam lekcje do około 14:00. Później się uczę, jem coś, wychodzę na dwór czy na spacer z psem. Trening jest o 19:00 i trwa do 20:30. I tak to wygląda.
Powiedz, czy planujesz rozwijać swoją karierę sportową, bo mam nadzieję, że to dopiero początek.
Oczywiście, będę to ciągnąć. Teraz będę jechać do Tajlandii i chciałabym walczyć z prawdziwą Tajką. Chcę mieć tam walkę. Po Tajlandii będę jechała do Australii na mistrzostwa, dlatego chciałabym bardzo zaprosić ludzi do zrzutki, która jest na moim koncie. Potrzebne są mi pieniądze, żeby tam pojechać i wygrać. Tak jak było w Austrii.
Polecany artykuł:
Z nami jest też dumna mama. Proszę powiedzieć jak to jest mieć tak zdolną i pewną siebie córkę.
Nie narzekam. Zuzia jest wygadana i taka konkretna jak na swój wiek. Wie, czego chce i mam nadzieję, że to jej się nie zmieni z czasem. Zauważyłam, że jeśli sobie coś zaplanuje, to po to sięga.
Proszę nam coś wiedzieć opowiedzieć o zbiórce i wyjeździe do Tajlandii.
To jest obóz szkoleniowy, który trwa dwa tygodnie. Zuzia będzie tam trenowała pod okiem Tajów. To będzie taki hardcorowy trening, ale musimy się przygotować porządnie na mistrzostwa świata w Australii, bo będzie tam broniła pasa, którego właśnie uzyskała. Jest o co walczyć. Przypuszczam, że będzie startowała w wyższej kategorii wagowej. Chcę, żeby spełniała marzenia, a ten obóz daje dużo. Uruchomiliśmy zbiórkę, bo są bardzo duże koszty. Nasz budżet już, nie powiem, że zmarnowaliśmy, ale wykorzystaliśmy na Austrię. Staramy się zbierać, gdzie się da. Szukamy też sponsorów, którzy by pomogli Zuzi. Może ktoś ją zauważy, dostrzeże po tym sukcesie i pomoże jej realizować swoje marzenia.
Zuzia powiedziała, że babcia jest jej aniołem stróżem, ale to też pani ją natchnęła, żeby poszła w tym kierunku.
Tak, wiedziałam, że lekkoatletyka to nie jest jej bajka. Piłka nożna też ją trochę zawiodła, bo chodziła sfrustrowana. Chciałam, żeby robiła to, co lubi. Padły takie propozycje jak muay thai, kick-boxing. Nie chciałam, żeby siedziała przed telefonem jak inne dzieci. No i szczęśliwie wybrała muay thai.
Zobacz też: Zamiast boiska...krzywy asfalt. Dzieciom ciężko ćwiczyć na WF-ie