Paris Hilton, prawdopodobnie już w drodze powrotnej z targów mody w Rzgowie, które miały miejsce w miniony weekend, zgubiła na łódzkim lotnisku pierścionek. Wycenianą na około 100 tysięcy dolarów biżuterię znalazł w busie przewożącym pilotów i stewardessy strażak pracujący w łódzkim porcie lotniczym. Jak opowiada w rozmowie z TVN24, początkowo myślał, że należy on właśnie do którejś ze stewardess. Wtedy nie pomyślał nawet o tym, by ubiegać się o jakiekolwiek "znaleźne", ale teraz... zastanawia się nad tym.
Wokół sprawy robi się nie lada szum. Jak opisuje TVN24 - za namową prawników, w myśl obowiązującego prawa o rzeczach znalezionych, mężczyzna ma zamiar w sprawie pierścionka napisać list do celebrytki.
Pierścionek Paris Hilton wysadzany brylantami wyceniany jest na około 100 tysiące dolarów. "Znaleźne" to 10 procent wartości. Uczciwy strażak mógłby zatem dostać 10 tys. dolarów, czyli około 40 tysięcy złotych.
Co byście zrobili z takim "znaleźnym" - macie jakieś pomysły, jak je wydać? Piszcie!