Lekarka z Łodzi nie żyje. Miała trafić do więzienia za wystawianie fałszywych zwolnień
Lekarka z Łodzi, która miała trafić do więzienia za wystawianie adwokatom fałszywych zwolnień, nie żyje. 57-latka "pomogła" w ten sposób 50 prawnikom, w tym wielu z grona znanych osób, 10 radcom prawnym i kolejnej grupie osób, wśród których byli m.in. świadkowie, którzy nie chcieli brać udziału w rozprawach. W sumie udowodniono jej wystawienie 120 fałszywych zwolnień, za co została skazana na 1,5 roku więzienia, 10 tys. zł grzywny i zakaz wykonywania zawodu przez cztery lata. Wyrok w tej sprawie, ale nieprawomocny, zapadł w lipcu tego roku. Na początku sierpnia lekarka przepadła jednak bez żadnych wieści, w związku z czym poszukiwała ją policja. Niestety okazało się, że 57-latka nie żyje, ale sprawa wyszła na jaw dopiero teraz. Jak informuje dzienniklodzki.pl, jej ciało znaleziono na terenie Retkini w Łodzi, ok. pół kilometra od miejsca zamieszkania. Szczegółowe przyczyny i okoliczności jej śmierci wyjaśnia prokuratura.