Do tragedii doszło późnym wieczorem, kiedy większość ze 130 uczestników obozu szykowała się już do snu. W jednej chwili zerwał się potężny wiatr, a potem wypadki toczyły się już błyskawicznie. Drzewa łamały się jak zapałki i przewracały się na rozbite w lesie namioty harcerzy. Na miejscu zginęły Asia i Olga, a kilkadziesiąt innych osób zostało rannych.
Polecany artykuł:
W czerwcu ubiegłego roku w łódzkim sądzie ruszył proces w tej sprawie. Na ławie oskarżonych zasiedli komendant obozu Mateusz I. (28 l.), jego zastępca Włodzimierz D. (51 l.) podejrzani o nieumyślne spowodowanie śmierci dziewczynek oraz Andrzej N. (69 l.), były Dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Starostwa Powiatowego w Chojnicach, do obowiązków którego należało wtedy przekazywanie na niższy szczebel zarządzania alertów pogodowych.
Obaj komendanci zostali uniewinnieni. Sąd nie dopatrzył się w ich zachowaniu żadnych zaniedbań. - Obóz był zgłoszony odpowiednim służbom – uzasadniała wyrok sędzia Anna Starczewska. - Wcześniej zdarzały się tam burze, ale nigdy nie były tak gwałtowne. Komendanci nie mieli wiedzy o nadchodzącej nawałnicy. 4 lata temu nie działały alerty pogodowe, tak jak dzisiaj.Sąd uznał za to winę Andrzeja N., który nie przekazał wiadomości o zbliżającym się załamaniu pogody odpowiednim służbom. Warunkowo jednak umorzył wobec niego postępowanie.