Zgierski szpital od kilkunastu dni pełni rolę zakaźnego. To tam z rozpoznaniem zarazy trafiła niedawno ciężarna kobieta, której zbliżał się termin porodu. Lekarze stanęli więc przed nie lada wyzwaniem, bo nie dość, że musieli zająć się zwalczaniem u niej choroby, to jeszcze trzeba było zaplanować rozwiązanie ciąży.
- Zaleceniem jest, żeby poród u kobiety zakażonej koronawirusem odbywał się drogą cięcia cesarskiego – tłumaczy profesor Przemysław Oszuchowski ze szpitala w Zgierzu. - W tym przypadku zabieg nie jest prosty, bo przeprowadza się go w kombinezonie, w potrójnych rękawiczkach, a więc musi być wykonany przez doświadczony zespół, który doskonale się rozumie. Przekazanie dziecka też musi odbyć się w taki sposób, by nie doszło do zakażenia już po porodzie – dodaje.
Medycy do akcji przystąpili w minioną sobotę. Na szczęście wszystko skończyło się szczęśliwie. Mała Klara urodziła się całkowicie zdrowa, a przeprowadzony u niej test na obecność wirusa był ujemny. Dziewczynka trafiła do izolatki, ale pracownicy szpitala robią wszystko, by mama z dzieckiem miała jakikolwiek kontakt. Filmują więc tę kruszynkę i robią jej zdjęcia, które są udostępnianie rodzicom. Klarze z kolei odtwarzają głos jej rodzicielki.
Zarażona kobieta czuje się dobrze, ale ze swoim dzieckiem zobaczy się dopiero po tym, jak całkowicie wyzdrowieje.
Profesor Przemysław Oszuchowski:
- To było wielkie przedsięwzięcie, do którego zespół całego szpitala przygotowywał się przez kilka dni. To wiele procedur, które konsultowaliśmy z konsultantami wojewódzkimi i krajowymi. Wszyscy zdaliśmy egzamin. To, że dziecko jest zdrowe jest największym sukcesem. System, który został stworzony sprawdza się i to jest sukces ochrony zdrowia