W czwartek po południu przez Zgierz przeszła potężna nawałnica. Największe podtopienia miały miejsce przy ul. Parzęczewskiej, w podziemiach Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego, na Długiej, 3 Maja, Aleksandrowskiej oraz w rejonie ul. Targowej i Zachodniej.
Strażacy zostali wezwani m.in. do pomocy w wypompowywaniu wody ze szkoły podstawowej przy ulicy Pieczyraka. Gdy dotarli na miejsce, usłyszeli rozpaczliwe wołanie o pomoc. Kobieta z pobliskiej posesji krzyczała, że jej mąż wszedł do zalanego wodą garażu i nie daje oznak życia - informuje łódzka Gazeta Wyborcza.
Strażacy natychmiast ruszyli z pomocą, ale mężczyzny nie udało się uratować pomimo reanimacji. Na razie nie jest znana dokładna przyczyna śmierci - niewykluczone, że mężczyznę poraził prąd, lub też utonął.
W całym województwie łódzkim strażacy interweniowali kilkaset razy w związku z gwałtownymi burzami, m.in. w Łodzi, gdzie zalany został parking Manufaktury.