Atak psów na 18-latkę pod Łaskiem. Ich właściciel usłyszał zarzuty
Zarzut niezachowania ostrożności przy chowaniu psów i wypuszczenia ich bez możliwości kontroli poza teren posesji usłyszał właściciel zwierząt, które zaatakowały pod Łaskiem 18-letnią Weronikę - informuje dzienniklodzki.pl. Do tragicznego zdarzenia doszło 26 maja 2022 r., gdy dziewczyna szła na przystanek autobusowy, by dojechać do szkoły. W lesie na trasie Kopyść-Mikołajówek rzuciła się na nią grupa ok. 10 zwierząt, które dotkliwie ją pogryzły. Ciężko ranną 18-latkę, leżącą w przydrożnym rowie, znalazł przejeżdżający tamtędy mężczyzna, który wezwał służby ratownicze. Życie poszkodowanej było zagrożone, dlatego po przewiezieniu do szpitala została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej, z której wybudzono ją po kilku dniach. Weronika przeszła już wiele operacji i przeszczepów, ale czekają ją kolejne zabiegi. Nadal trwa zbiórka pieniędzy na jej rzecz, którą można znaleźć TUTAJ. Po kilku dniach od zdarzenia udało się odłowić z okolicznych terenów 13 psów podejrzanych o pogryzienie dziewczyny, które trafiły do lokalnego schroniska.
Właściciel psów nie przyznaje się do winy
Stanisław D., właściciel psów, nie przyznaje się do postawionego mu zarzutu i twierdzi, że to nie jego zwierzęta dopuściły się ataku na 18-latkę pod Łaskiem. Śledztwo w tej sprawie, które prowadzi prokuratura w Sieradzu, jeszcze się nie zakończyło. W przypadku udowodnienia winy mężczyźnie grozi do 3 lat więzienia.
- W śledztwie został ogłoszony Stanisławowi D. zarzut nie zachowania ostrożności przy chowaniu psów i wypuszczenia ich bez możliwości kontroli poza teren posesji i w ten sposób nieumyślnego spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pokrzywdzonej, która została zaatakowana i pogryziona przez psy. Podejrzany nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia, w których zaprzeczył temu, aby to jego psy miały pogryźć pokrzywdzoną - mówi Jolanta Szkilnik, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Sieradzu, w rozmowie z serwisem dzienniklodzki.pl.