Polecany artykuł:
W niedzielę (1 października) 25-latek usłyszał prokuratorskie zarzuty zabójstwa, gwałtu oraz znęcania się nad nieporadnym ze względu na wiek 3-latkiem pod nieobecność matki dziecka, do których się nie przyznał. Za takie przestępstwa grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności. Wobec podejrzanego sąd zastosował tymczasowy areszt.
23-letniej matce nie postawiono zarzutów. Kobieta była zatrzymana i z jej udziałem przeprowadzono czynności procesowe. Ustalenie i materiał dowodowy bezspornie wskazał, że nie była obecna w czasie zdarzenia. Na chwilę obecną nie ma danych do przypisania 23-latce sprawstwa, pomocnictwa lub innej formy przestępczych działań względem dziecka.
Sprawą znęcania się nad dziećmi, w tym przypadkiem 3-letniego chłopca z Wieruszowa zajęła się też telewizja NOWA TV 24 GODZINY, ZOBACZCIE materiał:
Tragedia w Wieruszowie. Nie żyje 3-letni chłopiec
Przypomnijmy, do tragicznych wydarzeń doszło w piątek, 29 września. Po godzinie 17:30 Oficer dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Wieruszowie został poinformowany o przetransportowaniu przez śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do jednego z łódzkich szpitali 3-letniego chłopca z Wieruszowa. Dziecko trafiło do placówki medycznej z obrażeniami ciała. Mimo udzielonej pomocy dwa dni później zmarło. Z uzyskanych informacji wynikało, że liczne obrażenia na ciele dziecka mogły być spowodowane działaniem innych osób. Policjanci wykonali w tej sprawie szereg czynności, aby jak najdokładniej odtworzyć przebieg zdarzeń.
Funkcjonariusze wspierani przez ekspertów z laboratorium kryminalistycznego przeprowadzili szczegółowe oględziny mieszkania, w którym mieszkał chłopiec, gdzie zabezpieczyli materiały dowodowe. Policjanci zatrzymali 23–letnią kobietę i 25–letniego mężczyznę. Zebrane w sprawie materiały przekazano do Prokuratury Rejonowej w Wieluniu. Policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Wieruszowie nie otrzymywali wcześniej jakichkolwiek sygnałów świadczących o podejrzeniu występowania przemocy w rodzinie trzylatka, nie prowadzono procedury "Niebieskiej Karty", nie podejmowali żadnych interwencji w mieszkaniu zmarłego dziecka.