60-latka trafiona rykoszetem podczas polowania?! Kobieta przebywała na swojej posesji w Masłowicach

2025-10-14 11:01

Policja w Wieluniu sprawdza, że 60-latka, która została ranna na swojej posesji w Masłowicach, nie została trafiona rykoszetem z odbywającego się w pobliżu polowania. Do zdarzenia doszło 12 października. Poszkodowana nie miała widocznych obrażeń, ale skarżyła się na ból ręki, więc i tak została zabrana do szpitala. W tej sprawie wszczęto śledztwo w kierunku art. 160 kodeksu karnego.

Masłowice. 60-latka trafiona rykoszetem podczas polowania? Sprawę bada policja

i

Autor: Shutterstock Policja w Wieluniu sprawdza, że 60-latka, która została ranna na swojej posesji w Masłowicach, nie została trafiona rykoszetem z odbywającego się w pobliżu polowania, zdj. ilustracyjne
  • Policja w Wieluniu bada, czy 60-latka została narażona na niebezpieczeństwo po tym, jak poczuła uderzenie w ramię na swojej posesji w Masłowicach.
  • jest podejrzenie, że kobieta mogła zostać trafiona rykoszetem podczas odbywającego się w pobliżu zbiorowego polowania.
  • Chociaż nie stwierdzono obrażeń, poszkodowana trafiła do szpitala. Czy uda się ustalić sprawcę?

Masłowice. 60-latka trafiona rykoszetem podczas polowania?

Mundurowi z Wielunia sprawdzają, czy w związku ze zdarzeniem w Masłowicach nie doszło do ewentualnego narażenia kobiety na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. W niedzielę, 12 października, przebywająca na swojej posesji 60-latka poczuła uderzenie w ramię. Na miejscu pojawili się policjanci, którzy ustalili, że w tym czasie w pobliżu odbywało się zbiorowe polowanie, stąd podejrzenie, że poszkodowana mogła zostać trafiona rykoszetem.

- Mimo że na jej ciele nie ujawniono żadnych obrażeń, skarżąca się na ból ręki 60-latka została zabrana do szpitala ma badania - przekazała aspirantka sztabowa Katarzyna Grela, rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Wieluniu.

O sprawie napisał wcześniej "Dziennik Łódzki". O ile w przypadku zdarzenia z Masłowic można jedynie mówić o podejrzeniach, o tyle prokuratura w Krośnie jest pewna, że za zastrzeleniem wilka w Ropiance stoi myśliwy Wojciech N. Śledczy skierowali przeciwko mężczyźnie do sądu akt oskarżenia. O sprawie poinformowali lokalnego leśniczego inni myśliwi, a ten, po przyjechaniu na miejscu i potwierdzeniu informacji, wezwał policję. Oskarżonemu mężczyźnie, który nie przyznaje się do winy, grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.

Myśliwy zostawił w lesie 14-letniego syna, uciekając przed policją
Łódź SE Google News

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki