Spokojne dotychczas życie Nadii, jej rodziców i rodzeństwa, zamieniło się w niewyobrażalny koszmar w jednej chwili. Dokładnie 19 lipca. - To był zwykły pogodny dzień. Nic nie wskazywało, że wydarzy się taka tragedia, a nasza córeczka będzie walczyć o życie – wspomina mama Nadii, Sylwia Kaczmarek. - Kiedy Nadusia wraz z rodzeństwem i innymi dziećmi bawiła się na podwórku pies w typie amstaff rzucił się na nią i rozszarpał jej twarz. Cudem udało się go odciągnąć i uratować nasze dziecko. Potwornie poraniona dziewczynka została przewieziona do szpitala Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Tu przez tydzień przebywała na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej w stanie śpiączki farmakologicznej.
CZYTAJ TEŻ: Łódzkie: Koń uciekł z zagrody. Uderzył w niego motocyklista. 30-latek nie żyje
- Całe dnie modliliśmy się przy łóżku naszej córeczki, żeby jej stan się wreszcie poprawił – dodaje pani Sylwia.
Jej córeczka przeszła operację, miała przetaczaną krew. Zagrożenie życia w końcu minęło, ale blizny na buzi nie pozwalają zapomnieć o tym koszmarze.
- Lekarzom udało się uratować twarz Nadusi, ale nie jest to ta sama twarz – mówi mama dziewczynki. - Naszą córeczkę czeka wiele prywatnych konsultacji, wizyt lekarskich i liczne operacje plastyczne. Nadusia wymaga wsparcia psychologa, w związku z traumą której doznała. Przed naszą córeczką jest bardzo długa droga zanim wróci do sprawności fizycznej i psychicznej, ale zrobimy wszystko, żeby jej pomóc!
POLECAMY: Lekarze z Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi uratowali ukraińskie bliźnięta z syndromem podkradania
Właścicielce psa za narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu grozi do 3 lat więzienia.
Rodzice Nadii rozpoczęli zbiórkę pieniędzy na leczenie ukochanej córeczki. Można ich wesprzeć TUTAJ