Pabianice. Ciało 51-latka w aucie. Miał butlę z palnikiem między nogami
Jak doszło do śmierci 51-latka, którego ciało znaleziono w aucie w Pabianicach? Do tragicznego odkrycia doszło w piątek, 3 listopada, na parkingu nieopodal dworca kolejowego. Reanimacja mężczyzny nie miała już sensu, bo do zgonu doszło znacznie wcześniej. Denat miał między nogami butlę z palnikiem, która nie była jednak odkręcona. Jak informuje prokuratura w Pabianicach, która wszczęła w tej sprawie śledztwo, 51-latek pomieszkiwał w samochodzie, gdzie znaleziono wiele jego osobistych rzeczy.
- Udało się co prawda ustalić adres zmarłego na terenie Pabianic, ale na miejscu okazało się, że nikt go tam nie zna. Co więcej, denat przebywał ostatnio w szpitalu, gdzie poinformował jednak, że jest osobą bezdomną. Był właścicielem samochodu, w którym go znaleziono - wyjaśnia Monika Piłat, prokurator rejonowy w Pabianicach.
Jak dodaje kobieta, postępowanie zostało wszczęte w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci, bo nic nie wskazuje na działanie osób trzecich - na ciele 51-latka nie ujawniono żadnych obrażeń. To nie wszystko.
- Pracujący na miejscu lekarz sądowy wytypował dwie wstępne przyczyny zgonu: w pierwszej kolejności zatrucie tlenkiem węgla, a w drugiej - wychłodzenie. Musi to natomiast potwierdzić sekcja zwłok, która została zaplanowana na piątek - kończy Piłat.
O sprawie napisał wcześniej portal Zyciepabianic.pl.