Obie panie do lutego tego roku, kiedy rozegrały się te krwawe wydarzenia, mieszkały w pięknej kamienicy przy głównej ulicy Łodzi – Piotrkowskiej. Niestety młodsza z nich rzadko bywała w rodzinnym domu, bo z powodu rozrywkowego trybu życia mamy sporą część życia spędziła w przytułkach. Dopiero po skończeniu 18 lat Paula wróciła tam na stałe, licząc na to, że w końcu zazna nieco spokoju.
Niestety Żaneta K. niewiele się zmieniła, przez co często w ich mieszkaniu dochodziło do awantur. Ta ostatnia o mały włos nie doprowadziła do tragicznej śmierci jej córki. Zaczęło się od tego, że matka zaczęła wypominać Paulinie, iż ta nie dba o porządek.
Od słowa do słowa dyskusja stawała się coraz bardziej ostra. W końcu mocno zdenerwowana matka przewróciła córkę na podłogę, zaczęła bić ją po twarzy, aż w końcu sięgnęła po wielki myśliwski nóż i wbiła go córce w plecy. Zakrwawiona 19-latka zdołała się wyrwać, uciekła przez okno na podwórko i wybiegła na ulicę. Lekarze w szpitalu uratowali jej życie, a jej mama trafiła do aresztu oskarżona o usiłowanie zabójstwa.
W łódzkim sądzie właśnie ruszył proces. Nim rozpoczęła się pierwsza rozprawa zapłakana Żaneta K. przez specjalną kuloodporną szybę przywitała się z córką. Co później mówiła na sali sądowej, jakie wyjaśnienia składała – tego nie wiadomo, bo sprawa toczy się za zamkniętymi drzwiami.
Kobiecie grozi dożywocie.