W ubiegłym roku skontrolowano ponad pół miliona pasażerów. Co piąta kontrola zakończyła się wystawieniem wezwania do uiszczenia opłaty dodatkowej. - Nasz rekordzista ma ponad 116 niezapłaconych mandatów i zalega na kwotę blisko 30 tysięcy złotych - mówi Agnieszka Magnuszewska, rzeczniczka MPK Łódź. - Niestety, gapowicze myślą, że zachowując się w ten sposób oszukują MPK. Tak naprawdę oszukują innych pasażerów, którzy muszą płacić za ich przejazd.
PRZECZYTAJ TEŻ: Łódzka policja poszukuje kobiety ze zdjęć! [GALERIA]
Brak biletu najczęściej nie wynika z braku pieniędzy. - Wydaje mi się, że to jest kwestia adrenaliny. Kalkulowanie, czy jazda bez biletu się opłaci i wypatrywanie kontrolera. Najwięcej kwitów i to często płaconych od ręki bezpośrednio u nas lub w biletomacie wystawiamy w okolicach wypłat. Jak ludzie dostają wypłatę to, zamiast iść do kina, wolą jeździć na gapę - opowiada pan Grzegorz, jeden z łódzkich kontrolerów.
Z windykowaniem dłużników jest coraz łatwiej, od kiedy w 2015 r. MPK nawiązało współpracę z tzw. sądem elektronicznym w Lublinie. Obecnie wystawienie sądowego wezwania do zapłaty trwa kilka dni, zamiast ciągnąć się miesiącami czy nawet latami. Tylko w ubiegłym roku z mandatów ściągnięto ponad 8 milionów złotych. Dla porównania nowy tramwaj Pesa Swing kosztuje 8,9 milionów złotych.
Więcej na ten temat w materiale Michała Makowskiego, posłuchajcie.