Łodzianka żądała 49 tysięcy złotych. Pozwała szpital po tym, jak straciła dziecko, które jej zdaniem można było uratować. Wśród głównych zarzutów były te dotyczące traktowania jej.
Jak podaje Express Ilustrowany "sąd stwierdził, że doszło do naruszenia dóbr osobistych łodzianki wskutek niedoinformowania, zaniechania niezbędnych badań, niezrozumienia, braku empatii, nieuprzejmości, wulgarności oraz podawania antybiotyków dożylnie. Nadto doszło do naruszenia czci na skutek wulgarności pracowników szpitala".
Zdaniem sądu lekarze nie byli jednak w stanie uratować życia córki.
Kobiecie przyznano 20 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
Polecany artykuł: