Do zdarzenia doszło na koloniach pod koniec czerwca. 10-letni chłopiec wypadł z okna. Dziecko ześlizgnęło się z parapetu na wysokości pierwszego piętra. Zdaniem mamy chłopca do wypadku doszło, ponieważ syn został zmuszony do przejścia między oknami przez starszego kolegę z kolonii. Nastolatek miał powiedzieć 10-latkowi, że nie będzie go dręczył, jeśli ten przejdzie z po parapecie łączącym okna na piętrze. Chłopiec w wyniki upadku doznał poważnych obrażeń, ma w kilku miejscach złamaną kość podudzia. Jednak jego mama w rozmowie z "Expressem Ilustrowanym" opowiedziała, że gorzej jest z nastawieniem chłopca, dziecko wciąż się boi: - Gorzej jest z jego psychiką. Budzi się w nocy, bo ciągle mu się śni, że wypada z okna. Moim zdaniem ta trauma zostanie z nim na zawsze. Dlatego zdecydowałam, że skorzystamy z konsultacji psychologicznej. Nigdy już nie wyślę go na kolonię, bo to co się stało podważyło moja wiarę w to, że dzieci w takich miejscach są właściwie zaopiekowane - powiedziała gorzko kobieta, czytamy na expressilustrowany.pl. Na szczęście chłopiec nie siedzi w czasie wakacji sam w domu, odwiedzają go koledzy. Sprawą wypadku zajmuje się policja.
KOSZMAR na koloniach pod Łodzią! 10-latek wypadł z okna
2020-07-11
11:40
To straszne do czego doszło na koloniach dla dzieci pod Łodzią. W czasie pierwszego dnia kolonii z okna wypadł 10-letni chłopiec. Jak przyznał do wypadku doszło, bo starszy o kilka lat inny kolonista, zmusił go do przejścia między oknami. Miał mu to zaproponować w zamian za to, że nie będzie go dręczył. Bulwersującą sprawę opisał "Express Ilustrowany".
Ludzie w popłochu uciekli z placu zabaw. Groza w Aleksandrowie Łódzkim