Dopalacz, z powodu którego ostatnio coraz więcej osób trafia na pogotowie nazywa się "Hasan". Jak opisuje policja w rozmowie z TVN24, w składzie niebezpiecznej substancji są chemikalia z Azji. - Te substancje, w gotowe produkty, "składane" są już na miejscu, w Polsce. Wszystko dzieje się w chałupniczych warunkach, osoby zamieszane w proceder często mieszają substancje "na oko". Nie jest trudno o zachwianie proporcji, które mogą doprowadzić do tragedii - mówią TVN24 policjanci.
Policja przypuszcza, że substancja, z powodu zatrucia którą pogotowie ma teraz ręce pełne roboty, to ta sama, która 2 lata temu w wakacje doprowadziła do śmierci w jednym tygodniu, 10 osób.
Osoby po zażyciu "Hasana" tracą przytomność, a następnie są bardzo pobudzone i agresywne. Taki stan może trwać nawet kilka godzin. Substancja może prowadzić do uszkodzenia nerek, schizofrenii, bądź śmierci.
Polecany artykuł: