ZOBACZ WIDEO:
Sąd w Łodzi zadecydował o 3-miesięcznym areszcie dla mężczyzny. Po tym, jak sprawa została nagłośniona na portalu społecznościowym przez pokrzywdzoną studentkę Szkoły Filmowej, zgłosiły się jeszcze inne kobiety, które tego samego poranka również mogły zostać przez niego napadnięte. Prokuratura postawiła 29-latkowi zarzuty usiłowania zgwałcenia dwóch kobiet i naruszenie nietykalności cielesnej trzeciej pokrzywdzonej.
PRZECZYTAJ TEŻ: Jak wyglądała interwencja policji po próbie gwałtu na młodej studentce? Rozstrzygające byłoby nagranie z policyjnych kamer, ale te... akurat nie działały
Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że tamtego wieczoru spożywał alkohol z kolegami w kilku łódzkich klubach. Ostatnim, co zapamiętał jest poranna wizyta na stacji benzynowej i nie może sobie przypomnieć tego, co się działo później. Prokuratura ma niezbite dowody.
- Wiemy, że na spodniach i kurtce podejrzanego znajdowała się krew kobiety, która została zaatakowana przy ulicy Wigury. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Dodatkowo, szczegóły zdarzenia i ucieczki mężczyzny zarejestrował miejski monitoring.
Za popełnione przestępstwa napastnikowi grozi do 12 lat więzienia.