W miniony czwartek (16 stycznia) około godziny 17.00 do firmy kurierskiej w dzielnicy Widzew przyszedł klient chcący nadać paczkę. Po kłótni z pracownicą, która nie chciała przyjąć źle zapakowanej według niej przesyłki, 37-latek poinformował ją, że w jednej z paczek jest bomba, a następnie wyszedł.
- Z uwagi na prawdopodobieństwa realnego zagrożenia, na miejsce skierowano patrole policji oraz zastępy straży pożarnej. Zgodnie z procedurami funkcjonariusze pomagali w ewakuacji około 150. osób, dla których zadysponowano autobusy MPK. W trakcie tych działań do firmy kurierskiej wrócił niezadowolony klient, który wszczął ten fałszywy alarm. Po sprawdzeniach budynku, jego mieszkania i auta został zatrzymany - opisuje policja.
Mężczyzna noc spędził w policyjnym areszcie. Tłumaczył, że nie zdawał sobie sprawy, że jego słowa o podłożonym ładunku wybuchowym wywołają takie skutki. Dzisiaj usłyszy zarzuty.
Za takie zachowanie grozi kara 6 miesięcy do lat 8 więzienia.