Łódź. Zemdlała w czasie kontroli biletu. W kieszeni znalazła mandat
Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne Łódź odpiera zarzuty pasażerki, która nie zgadza się z nałożonym na nią mandatem - informuje "Gazeta Wyborcza". Do zdarzenia doszło w kwietniu 2023 r., ale spór między kobietą a miejską spółką trwa do tej pory. Wedle relacji 71-latki jechała ona autobusem miejskim z Łodzi do Aleksandrowa Łódzkiego, mając bilet 20-minutowy, który z uwagi na remonty został przedłużony do 40 minut. Do kobiety podeszło dwoje kontrolerów, twierdząc jednak, że bilet stracił ważność.
Pasażerka nie chciała się z tym pogodzić, wskazując na zegar, ale usłyszała, że liczy się godzina na kasowniku. Musiała opuścić autobus, ale w czasie rozmowy z kontrolerami na przystanku źle się poczuła i zaczęła tracić przytomność. Pracownik MPK-Łódź odprowadził ją na sąsiedni przystanek, ale jak relacjonuje kobieta, nikt nie wezwał pogotowia. Gdy lepiej się poczuła i dotarła do domu, znalazła w kieszeni mandat.
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", mieszkanka Aleksandrowa Łódzkiego odwołała się od decyzji kontrolerów, domagając się zwrotu pieniędzy, zwłaszcza że kwota mandatu jeszcze wzrosła, bo pasażerka nie uiściła opłaty w terminie 7 dni. MPK-Łódź przekonuje jednak, że przebieg zdarzeń opisanych przez kobietę był inny.
Wedle jej ustaleń kobieta jechała autobusem 6 minut po czasie, w dodatku "źle planując podróż". Ponadto, gdy poszkodowana zemdlała, obydwoje kontrolerzy mieli jej udzielić właściwej pomocy - zdaniem rzecznika spółki pasażerka sama przyznała to we wcześniejszych pismach kierowanych do MKP-Łódź.
Czytaj więcej o polskim samorządzie w serwisie Polski Samorząd.
![Łódź SE Google News](https://cdn.galleries.smcloud.net/t/galleries/gf-ncx8-9y4g-7A2F_lodz-se-google-news-664x442-nocrop.jpg)