Policja od pewnego już czasu analizowała przypadki kradzieży paliw na stacjach różnych koncernów w Łodzi. Po żmudnym przejrzeniu monitoringu śledczy stwierdzili, że dokonuje ich jedna i ta sama osoba. Sprawca zawsze przyjeżdżał oplem vectra, tankował do pełna lub wykorzystywał kanister. Następnie nie płacąc wsiadał do samochodu i odjeżdżał. Zanim jednak pojawił się pod dystrybutorem zakładał na auto kradzione tablice rejestracyjne a naklejkę kontrolną zasłaniał ulotkami. Mimo prób zmylenia funkcjonariuszy mężczyzna nie uniknie odpowiedzialności. W poniedziałek 13 czerwca policjanci pojawili się pod jego mieszkaniem na Dąbrowie, mężczyzna nie krył zdziwienia.
Zobacz też: Łódź: Włamał się od baru z kebabem na Drewnowskiej i ukradł... 12 zł
Tłumaczył się brakiem adrenaliny w życiu
Przez dwa lata 44-latek blisko 60 razy zatankował i nie zapłacił za zakupy. Tym samym naraził koncerny na straty w wysokości ponad 14 tysięcy złotych. Mężczyzna przyznał się do winy, tłumacząc swoje zachowanie brakiem adrenaliny w codziennym życiu. Miał stałą pracę, rodzinę i dotychczasowy brak konfliktu z prawem. Podczas przeszukania mieszkania funkcjonariusze znaleźli kanister i cztery poszukiwane tablice rejestracyjne używane podczas kradzieży a na poczet przyszłych kar zabezpieczyli 3000 złotych. Za kradzież grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. Zatrzymany zobowiązał się do całkowitego zadośćuczynienia za wyrządzone straty.