"Skatował i w bestialski sposób zabił niespełna 4-letnią Oliwię. Rozbił jej głowę, bo płakała za mamą" – opisuje sprawę minister sprawiedliwości, Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro. "Rozbił jej głowę, bo płakała za mamą. Dostał 20 lat więzienia z możliwością wcześniejszego wyjścia. Nie zgadzam się na tak łagodny wyrok" - dodaje.
Urządził małej Oliwii prawdziwe piekło!
W ten sposób, 3 lutego Zbigniew Ziobro odniósł się do sprawy śmierci 4-letniej Oliwii z Łodzi. Dziewczynka zmarła od obrażeń zadanych jej przez ojczyma. Według ustaleń śledczych 4-latka była ofiarą przemocy, a jej piekło trwało prawie miesiąc! Jak ustalono w okresie od 12 listopada do 6 grudnia 2016 roku Kamil S. w sposób szczególnie okrutny znęcał się zarówno psychicznie jak i fizycznie nad dziewczynką.
- Nie tylko groził dziecku użyciem pasa, czy zamknięciem w łazience, ale stosował wobec niego przemoc bijąc po całym ciele, w szczególności po klatce piersiowej, głowie i twarzy. Ponadto uderzał dziewczynkę w brzuch i bił pasem. Mężczyzna spowodował rozliczne obrażenia u dziecka, w tym m.in. złamanie łokcia, żebra, obojczyka, rozległych sińców na powierzchni niemal całego ciała – informują śledczy z Prokuratury.
CZYTAJ: Akcja kryminalnych w Zgierzu: 50-latek ZBIERAŁ FILMY Z DZIECIĘCYM PORNO. Ich liczba PRZERAŻA!
Do kulminacji agresywnych zachowań Kamila S. doszło 6 grudnia. Ojczym dwukrotnie rzucił małą Oliwią tak, że dziewczynka uderzyła głową o jego drewniane oparcie. Na skutek działania oprawcy dziewczynka doznała rozlicznych obrażeń, w tym krwiaków oraz obrzęku mózgu. Ciało 4-latki nie dało rady z takimi obrażeniami. Oliwia zmarła.
Kamil S. zamiast udzielić dziewczynce natychmiastowej pomocy, ubrał ją i tramwajem jeździł z martwym już dzieckiem po mieście, chciał przekazać 4-latkę matce, by to ona udała się z nią do szpitala.
Martwą dziewczynkę na pogotowie przy ulicy Sienkiewicza przyniosła jej matka. Kobieta początkowo przekonywała, że dziecko spadło z huśtawki. Lekarze jednak bez trudu stwierdzili, że to kłamstwo - obrażenia na ciele Oliwii wskazywały, że była ona ofiarą brutalnej przemocy.
POLECAMY: Detektyw Krzysztof Rutkowski WYLĄDOWAŁ w szpitalu. Zaliczył wpadkę. "SUTEK jak wentyl od Jelcza"
Wyrok – Kamil S. bez dożywocia
27 marca 2018 r. Sąd Okręgowy w Łodzi skazał Kamila S. na 15 lat pozbawienia wolności za zabójstwo i 5 lat pozbawienia wolności za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad dzieckiem, orzekając karę łączną 20 lat więzienia. Ponadto sąd orzekł, że sprawca może skorzystać z warunkowego przedterminowego zwolnienia po odbyciu 15 lat pozbawienia wolności. Prokuratura wniosła apelację od wyroku w części dotyczącej orzeczenia o karze.
Łódzki sąd apelacyjny utrzymał jednak zaskarżone rozstrzygnięcie, wskazując że żądana przez oskarżyciela kara dożywocia, jak i kara 25 lat pozbawienia wolności, nie może być w tym przypadku orzeczona z uwagi na szereg okoliczności łagodzących. Sąd wskazał m.in. na uprzednią niekaralność, młody wiek, krótki okres znęcania się, wyrażoną skruchę, przyznanie się do winy i dobrą opinię sprawcy w miejscu zamieszkania.
TO WARTO PRZECZYTAĆ: Alarm BOMBOWY w komendzie policji! Wypadki potoczyły się błyskawicznie! 42-latek już siedzi w areszcie
Uwzględniona kasacja
Prokurator Generalny złożył do Sądu Najwyższego kasację wyroku z 2018 roku. Składając ją, prokurator argumentuje, że łódzki sąd apelacyjny niewłaściwie ocenił okoliczności łagodzące, a nadana im ranga, nie była uprawniona.
W kasacji podkreślono też, że "zabójstwa niespełna czteroletniego, bezbronnego dziecka Kamil S. dokonał w sposób bezwzględny i okrutny, tylko dlatego, że płakało za matką i nie chciało przebywać samo z oprawcą, który stosował wobec niego przemoc fizyczną i psychiczną". Prokurator podkreślił brutalność działania sprawcy, który pomimo tego, że dziewczynka umilkła, dalej ją katował.
ZOBACZ TAKŻE: Uzbrojony po zęby 35-latek biegał po mieście! Wymachiwał nunczako i groził MACZETĄ
Jak zaznaczono w skardze relacjonowane przez Kamila S. poczucie winy "ma charakter powierzchowny, deklaratywny i jest podyktowane głównie obawą przed grożącymi mu konsekwencjami". Zdaniem prokuratury lęk przed karą nie jest u sprawcy na tyle duży, aby skutecznie odstraszył go od popełnienia podobnych czynów w przyszłości”.
Sąd Najwyższy podzielił argumentację Prokuratora Generalnego
Sąd Najwyższy uznał zasadność podniesionych w kasacji Prokuratora Generalnego zarzutów. W ustnych motywach wyroku podkreślił, że sąd odwoławczy nie dość wnikliwe odniósł się do rozważenia okoliczności obciążających skazanego, jednocześnie zbyt ogólnie opisując te, które sprawiły, że przyjęto jako dominujące okoliczności łagodzące.
Sąd Najwyższy uwzględniając kasację Prokuratora Generalnego uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania Sądowi Apelacyjnemu w Łodzi.
PRZECZYTAJ: ŁÓDŹ: 33-letnia Joanna Jawornik ŚCIGANA LISTEM GOŃCZYM! Widzieliście ją? [ZDJĘCIE]