Łódź. Magdalena Fręch ma żal do władz Łodzi
Pochodzi z Łodzi, ale reprezentuje Górnika Bytom - tenisistka Magdalena Fręch nie chciała jednak uciekać z rodzinnego miasta, bo nie mogła po prostu liczyć na pomoc władz Łodzi. Zawodniczka powiedziała, że kiedy zaczęła się odnosić pierwsze sukcesy, zwróciła się z prośbą do urzędników, bo potrzebowała stałego miejsca w postaci hali i bazy do treningu, ale nikt nie wyciągnął w jej kierunku pomocnej dłoni.
- I stąd była decyzja, żeby reprezentować Bytom. Łodzianką będę jednak zawsze, bo tu urodziłam i tutaj są moje korzenie. Trochę niesmak jednak pozostał - powiedziała Fręch cytowana przez Interię.
O szczegółach gorzkiej współpracy tenisistki z władzami Łodzi mówił również jej trener Andrzej Kobierski, który w rozmowie z "Expressem Ilustrowanym" wspominał, jak wyglądały początki jej kariery.
- Zawodniczka, która jest rodowitą łodzianką, nigdy nie otrzymała pomocy ze strony miasta, choć już w wieku 15 lat była mistrzynią Polski w tenisie - wyjaśniał Kobierski.
Jak dodaje, jego podopieczna potrzebowała wtedy 3 godzin treningu dziennie, ale ceny wynajęcia kortów Miejskiego Klubu Tenisowego w Łodzi były dla niej za wysokie, bo zawodniczka była dopiero u progu kariery. W tym czasie władze Bytomia zaproponowały od razu, żeby razem z trenerem przyjechała na Śląsk, bo tam będzie mogła trenować za darmo.
Magdalena Fręch kończy sezon 2024, najlepszy w swojej karierze, znajdując się obecnie na 25. miejscu w rankingu WTA (choć była już 22.). Jest tym samym drugą najlepszą rodzimą tenisistką po Idze Świątek. W tym roku po raz pierwszy jak do tej pory wygrała turniej WTA, osiągając również swój najlepszy wynik w całej historii startów w Wielkich Szlemach - 1/8 finału w Australian Open.