Matka Frania "pożyczyła go" koleżance! Chciała złagodzić jej ból po stracie dziecka. Szok w Łodzi

2024-02-10 5:00

Trudno uwierzyć, w jaki sposób do jednego z domów dziecka w Łodzi trafił mały Franio i jego siostrzyczka. Gdy pracownicy tamtejszego Centrum Administracyjnego Pieczy Zastępczej zjawili się w ich domu, okazało się, że chłopca nie ma, bo jego matka "pożyczyła" go koleżance, która straciła wcześniej dziecko. Franio i dziewczynka zostali stamtąd zabrani.

Matka Frania pożyczyła go koleżance! Chciała złagodzić jej ból po stracie dziecka. Szok w Łodzi

i

Autor: Shutterstock 1,5-roczny Franio i jego 3,5-letnia siostrzyczka Lila szukają nowego domu, po tym jak okazało się, że ich matka "pożyczyła" chłopca swojej koleżance, zdj. ilustracyjne

Łódź. Matka Frania "pożyczyła go" koleżance, która straciła dziecko

1,5-roczny Franio i jego 3,5-letnia siostrzyczka Lila szukają nowego domu, po tym jak okazało się, że ich matka "pożyczyła" chłopca swojej koleżance - informuje dzienniklodzki.pl. Miała to zrobić, żeby ulżyć kobiecie w bólu po stracie własnego dziecka. To jednak nie wszystkie złe wieści dotyczące maluchów, bo gdy w ich domu zjawili się pracownicy Centrum Administracyjnego Pieczy Zastępczej, ujawnili oni, że rodzeństwo było "bardzo brudne, zaniedbane i mocno pogryzione przez pluskwy". Maluchy trafiły do domu dziecka, gdzie ich matka na początku je odwiedzała, choć jednocześnie odmawiała współpracy z asystentem rodziny. Teraz prawdopodobnie przebywa za granicą, tymczasem dom dziecka wystąpił o pozbawienie obydwojga rodziców maluchów praw rodzicielskich.

Z powodu nieuregulowanej sytuacji prawnej Franio i Lila nie mogą na razie zostać adoptowani, dlatego sąd próbuje znaleźć dla nich rodzinę zastępczą za pośrednictwem Centrum Administracyjnego Pieczy Zastępczej.

- Oboje są energiczni i wszędzie ich pełno. Bez problemów nawiązują relacje z innymi dziećmi. Bawią się zarówno sami, jak i koleżankami i kolegami ze swojego „mieszkania”. Często najpierw obserwują pozostałe dzieci, a dopiero później przyłączają się do wspólnych szaleństw. Franek uwielbia gonitwy i zabawę w chowanego. Lila chętnie się gimnastykuje i dba o swoje lalki. Choć to małe dzieci, to już widać, że mają rozwojowe zaległości. W domu niewiele się nauczyły. W każdym razie nie tego, co powinny. Nawet nazwy kolorów i słowo „Łódź” były im zupełnie obce. Potrzebują mądrych i cierpliwych rodziców, którzy zadbają przede wszystkim o ich potrzeby emocjonalne i nauczą ich wielu rzeczy od nowa - mówią pracownicy placówki serwisowi dzienniklodzki.pl.

-

Krzyk 15-latki zakleszczonej pod autem rozdziera serce. Nagranie z wypadku na rondzie Starzyńskiego

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki