Łódź. Maja wyskoczyła z okna szpitala. Jej narzeczony czeka, aż się obudzi
25-letnia Maja leży w śpiączce w szpitalu w Łodzi, po tym jak 2 miesiące temu wyskoczyła z okna - informuje Eska.pl. Jeszcze niedawno kobieta planowała wspólne życie z narzeczonym Dawidem, ale 22 maja zaczęła się bardzo źle czuć. Jak wspominają jej bliscy, nie można z nią było w ogóle nawiązać kontaktu, dlatego trafiła do szpitala im. Kopernika w Łodzi. Lekarka, która ją zbadała, stwierdziła jednak, że jest co najwyżej przemęczona i odesłała ją do domu. Następnego dnia 25-latka czuła się jeszcze gorzej, a do bólów głowy dołączyły wymioty i problemy z podaniem odpowiedniej godziny i daty. Tym razem została przyjęta na oddział neurologii tej samej placówki, gdzie szybko zapadła decyzja o transporcie pacjentki do szpitala im. Biegańskiego, bo zdiagnozowano u niej zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Po kilku dniach stan Mai pogorszył się jeszcze bardziej, a u chorej pojawiły się halucynacje.
- Powtarzała wielokrotnie, że się boi tu być. Chciała, żeby zabrać ją do domu. Mówiła, że była u niej rano telewizja. Że słyszy głosy Ukraińców, którzy chcą ją porwać i wywieźć na Ukrainę. Panicznie się bała. Nalegała, byśmy ją zabrali. Bałem się o nią, zgłaszałem to pani doktor, która powiedziała, że będą jej pilnować. Rozmawiałem też z lekarzem, który był na dyżurze nocnym. Powiedział, że był u niej, widział, że jest w złym stanie, ale on nic nie może zrobić i zostawi notatkę na rano dla prowadzącej pani doktor. Zapewnił, że dostanie leki nasenne i że jest bezpieczna, bo jest w szpitalu. Wieczorem Maja kilkukrotnie dzwoniła do mnie podając informacje, które nie były zgodne z prawdą (...) - mówi narzeczony kobiety, którego cytuje Eska.pl.
Prokuratura w Łodzi wyjaśnia, czy doszło do przestępstwa
O godz. 5.30 w dniu 1 czerwca mężczyzna otrzymał informację, że Maja wyskoczyła przez okno. Kobieta została przewieziona do trzeciego w kolejności szpitala w Łodzi, tym razem im. WAM, gdzie stwierdzono u niej pęknięcie kręgosłupa, obrzęk mózgu i krwiaki w głowie z wylewem krwi do mózgu. W związku z tym została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej, z której do tej pory się nie obudziła. Rodzina 25-latki powiadomiła o wszystkim prokuraturę, która ustala, czy mogło dojść do wyczerpania znamion przestępstwa z art. 160. Kodeksu karnego, czyli narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Tymczasem bliscy kobiety czynią starania, by trafiła ona do kliniki specjalizującej się w leczeniu osób w śpiączce. Dawid odwiedza ją cały czas, puszczając nagrania z głosami dwójki jej dzieci, na które zaczęła reagować.
- Błagamy o pomoc i ratunek dla Mai, na którą czekają maleńkie dzieci i cała rodzina. Teraz walczymy o to, aby zajął się nią jakiś lekarz, żeby dał nam nadzieję - mówi narzeczony 25-latki cytowany przez serwis Eska.pl.
Na potrzeby artykułu imiona głównych bohaterów zostały zmienione.