Nie mogła odebrać bagażu z dworca, więc nie wróciła do domu! Drastyczna decyzja PKP

i

Autor: Shutterstock Kobieta, która przyjechała na weekend z Warszawy do Łodzi, musiała tam nocować, bo nie mogła odebrać bagażu ze skrytki na dworcu Łódź Fabryczna

Niesłychane problemy pasażerki!

Nie mogła odebrać bagażu z dworca w Łodzi. Musiała tam nocować przez 2 dni! Drastyczna decyzja PKP PLK

2023-11-21 13:50

Kobieta, która przyjechała na weekend z Warszawy do Łodzi, musiała tam nocować, bo nie mogła odebrać bagażu ze skrytki na dworcu Łódź Fabryczna. Okazało się, że poszkodowana skorzystała z automatycznej skrytki, ale gdy wróciła na miejsce, by zabrać swoją walizkę, kluczyk utknął w zamku. Przez dwa kolejne dni nikt nie potrafił jej pomóc, w tym PKP PLK.

Nie mogła odebrać bagażu z dworca w Łodzi. Musiała tam zostać 2 dni

Dwa dni zajęło pasażerce odzyskanie bagażu pozostawionego na dworcu Łódź Fabryczna - informuje lodz.wyborcza.pl. Kobieta przyjechała do miasta z Warszawy w jeden z październikowych piątków i miała wyjechać dzień później, ale nie mogła tego zrobić, bo kluczyk zaklinował się w zamku do automatycznej skrytki bagażowej. Okazało się, że poszkodowana i towarzyszący jej mężczyzna nie mogli liczyć na jakąkolwiek pomoc, w związku z czym pasażerka musiała zostać w Łodzi aż do poniedziałku. Jak do tego doszło?

- Zadzwoniliśmy na podany numer do serwisanta, ale ten nie odbierał. Nie można było nawet nagrać się na pocztę głosową, bo była już zapełniona. Nie bardzo widzieliśmy co zrobić. Koło godziny 18 nikogo już w punkcie informacyjnym nie było, a ochrona nie mogła pomóc, bo nie miała awaryjnego klucza - relacjonuje mieszkaniec Łodzi w rozmowie z serwisem lodz.wyborcza.pl.

PKP PLK kończy współpracę z serwisantem

Jak dodaje, następnie dzwonił jeszcze do: straży miejskiej, Centrum Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Łodzi, na informację przewoźnika kolejowego i do znalezionych w internecie ślusarzy. Nikt nie potrafił pomóc w rozwiązaniu problemu, a ostatni odmówili dostania się do skrytki, bo nie było na to zgody pracowników dworca. W poniedziałek udało się ostatecznie skontaktować z serwisantem z Łodzi, a operator wysłał na miejsce kolejnego, który jechał... ze Szczecinka. O sprawie dowiedziało się ponadto PKP PLK.

- Winnym zaistniałej sytuacji był serwisant urządzenia. Po incydencie współpraca z serwisantem została zakończona – mówi Rafał Wilgusiak z zespołu prasowego spółki.

Jak dodaje, operator skrytki bagażowej zapewnił, że nowy serwisant będzie do dyspozycji przez 24 godziny.

Busik wydaje się bardzo bezpieczny