Szpitale z dwiema kolejkami - dłuższa dla osób, które nie zapłacą i krótsza - dla tych, których stać na częściowe sfinansowanie leczenia. To nowy pomysł Ministerstwa Zdrowia, które w projekcie nowelizacji ustawy o działalności leczniczej proponuje, żeby można było dopłacać do zabiegów.
Pacjentom Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Norberta Barlickiego w Łodzi taki scenariusz nie mieści się w głowie. - Nie po to pracowałam całe życie, żeby teraz musieć dopłacać - mówi łodzianka, Pani Halina. - Na pewno by to przyspieszyło, bo teraz czekam na zabieg i nie mogę się doczekać, no ale niestety po to płacimy ubezpiecznie, żebyśmy mieli ten komfort, że przychodzimy do szpitala, robimy wszystkie badania i nie musimy za nie płacić, żeby były szybciej - dodaje Pani Bogusia.
-Dla mnie to jest zupełnie chory pomysł - dodaje Pani Marzena, której mąż przeszedł właśnie operację kręgosłupa - jeżeli mamy płacić, to niech poprostu zlikwidują fundusz i każdy niech sobie zostawia składki w domu i za to się leczy.
Większość zapytanych przez nas pacjentów przyznaje, że nie znalazłoby dodatkowych 500, 1000 czy 2000 złotych na zabiegi. Ich zdaniem uprzywilejowani będą ci, których na to stać.
Nowelizacja ustawy ma zmniejszyć długi szpitali w całej Polsce, które obecnie wynoszą ok. 11 miliardów złotych. Placówki mogłyby w ten sposób zarobić nawet 2 miliardy złotych rocznie.