Cudowny gest

Pan Mariusz pokochał chorego Wiktorka jak syna. Teraz walczy o jego życie

2024-02-07 13:24

Mógł dalej wieść spokojne życie samotnego, bezdzietnego mężczyzny zajmującego się tylko swoim biznesem. Ale Mariusz Szymczak (41 l.) ze Zduńskiej Woli (woj. łódzkie) uznał, że musi coś zmienić, że przyszła pora, aby zacząć pomagać innym. Został wolontariuszem łódzkiej Fundacji Gajusz, która opiekuje się ciężko chorymi dziećmi. Tam poznał cierpiącego na poważną wadę serca, dwuletniego dziś Wiktorka, którym biologiczni rodzice nie byli w stanie się zająć. Mężczyzna pokochał chłopca jak własnego synka i dziś mieszka z nim pod jednym dachem nie ustając w wysiłkach, by zapewnić mu lepszą przyszłość.

Pan Mariusz w rodzinnej Zduńskiej Woli prowadził firmę zajmującą się instalacjami elektrycznymi. – W pewnym momencie uznałem, że praca to nie wszystko, zacząłem więc rozglądać się za jakimś wolontariatem – opowiada.

W grudniu 2022 roku trafił do Fundacji Gajusz. Miał tam pomagać w opiece nad dziećmi, które z powodów zdrowotnych musiały zamieszkać w stacjonarnym hospicjum. Miesiąc później w placówce zjawił się roczny wtedy Wiktorek. Chłopczyk przyszedł na świat w jednym ze szpitali w województwie wielkopolskim. Urodził się z ciężką wadą serca, tzw. HLHS czyli zespołem niedorozwoju lewej części tego organu, a jego rodzice zrzekli się praw do synka.

Od samego początku między panem Mariuszem a malcem zawiązała się szczególna więź, która zaowocowała uczuciem, jakie wiąże ojca z synem. W trakcie pobytu w hospicjum Wiktorek ciężko zachorował na wirus RSV. Trafił do szpitala, gdzie wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej. Przez wiele tygodni maluch walczył o życie, w czym wspierał go z całych sił jego opiekun. Po wyleczeniu okazało się, że płuca dziecka są tak poważnie zniszczone, że musi był podłączone na stale do respiratora. Chłopczyk został przewieziony do specjalnego ośrodka w Olsztynie (woj. warmińsko – mazurskie). Tam pan Mariusz nadal regularnie go odwiedzał, aż w końcu podczas kolejnej wizyty zaproponowano mu, by został rodziną zastępczą dla maluszka i zamieszkał z nim u siebie.

Nie brałem wcześniej tego pod uwagę, ale już bylem tak zżyty z Wiktorkiem, że postanowiłem zostać jego tatą – opowiada mężczyzna. W sądzie szybko udało się załatwić formalności i Wiktorek od kilku miesięcy mieszka z panem Mariuszem. Jego nowy tata w związku z obowiązkiem całodobowej opieki nad synkiem musiał zrezygnować z pracy, a całą swoją energię poświęca dziecku, które wymaga specjalistycznego sprzętu, leczenia, rehabilitacji. Malec jest już po dwóch operacjach, w szpitalu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi wykonano mu właśnie tzw. cewnikowanie serca, czekają go kolejne zabiegi. Niewykluczone, że za granicą, co wiąże się z ogromnymi kosztami.

Pana Mariusz można wspomóc wpłacając pieniądze na opiekę nad Wiktorkiem W TYM MIEJSCU.