Po 7 latach mordercę ruszyły wyrzuty sumienia. Sam zgłosił się na policję i przyznał się do zabicia matki

i

Autor: Shutterstock Sprawa morderstwa mieszkanki Koła została rozwikłana po 7 latach, gdy do zbrodni przyznał się jej syn, który sam zgłosił się na policję, zdj. ilustracyjne

Zszokował policjantów

Mógł cieszyć się wolnością do końca życia. Po 7 latach morderca sam zgłosił się na policję. Ofiara to jego matka

2023-07-04 11:37

Sprawa morderstwa mieszkanki Koła została rozwikłana po 7 latach, gdy do zbrodni przyznał się jej syn, który sam zgłosił się na policję. Kobieta zginęła w nocy z 28 na 29 lutego 2016 r., po tym jak mężczyzna zadał jej ciosy w głowę tępym narzędziem, prawdopodobnie młotkiem. Śledztwo w tej sprawie zostało umorzone, ale wyrzuty sumienia ruszyły mordercę.

Morderstwo mieszkanki Koła rozwikłane po 7 latach. Do zbrodni przyznał się jej syn

Syn mieszkanki Koła przyznał się do jej zamordowania, po tym jak po 7 latach od zbrodni sam zgłosił się do tamtejszej policji. Ciało 74-latki znalazł 29 lutego 2016 r. jej krewny, a jak ustalili śledczy, kobieta zginęła w noc poprzedzającą makabryczne odkrycie. - Oględziny przeprowadzone z udziałem biegłego medyka sądowego wykazały, że bezpośrednią przyczyną śmierci pokrzywdzonej były obrażenia mózgowo-czaszkowe, które powstały na skutek ciosów zadawanych z duża siłą, przez osobę trzecią, twardym narzędziem. Wyniki sekcji pozwoliły na doprecyzowanie, że ciosy zadane zostały narzędziem tępokrawędzistym (na przykład młotkiem) - informuje Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która wszczęła postępowanie w tej sprawie. Wcześniejsze śledztwo zostało umorzone z uwagi na niewykrycie sprawcy. Obecne prowadzi Prokuratura Okręgowa w Łodzi, ponieważ wcześniej zostało połączone do innego postępowania. Ostatecznie po weryfikacji okazało się, że brak między tymi postępowaniami łączności podmiotowej lub przedmiotowej. Dlatego też materiały przeciwko podejrzanemu zostały wyłączone do odrębnego śledztwa.

Przyznał się do zabicia matki, do zarzutów już nie

Wszystko zmieniło się w drugiej połowie maja br., gdy syn ofiary morderstwa, 57-letni Krzysztof T., sam skontaktował się z Komendą Powiatowa Policji w Kole, wyznając, że zabił swoją matkę. Mężczyzna usłyszał zarzuty i został aresztowany, ale ciekawe nie przyznał się ostatecznie do popełnienia przestępstwa. Mimo to prokuratura nie ma już wątpliwości, że to on jest mordercą.

- Z zebranych dowodów wynika, że na kilka dni przed zbrodnią podejrzany wrócił do Polski z Danii, gdzie od dłuższego czasu przebywał. W dniu zdarzenia matka, otwierając drzwi, wpuściła go do domu. Wówczas zaatakował ją spychając ze schodów do piwnicy, a następnie pozbawił życia, zadając jej w głowę kilka uderzeń młotkiem, który następnie wyrzucił do rzeki z mostu przy obwodnicy (...) Zabijając matkę, prawdopodobnie chciał zapobiec przekazania przez nią części majątku innym osobom i odziedziczyć całość spadku. Po zbrodni sprzedał dom matki, a pieniądze przekazał swojej ówczesnej partnerce - dodaje Kopania.

Za zabójstwo 57-latkowi grozi maksymalna kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Sonda
Czy dożywocie to odpowiednia kara za zabójstwo?
Bliscy pożegnali Krystynę zamordowaną przez zięcia