Kto wie, co by się stało z niespełna 2-letnim chłopcem, gdyby nie policjantka i policjant, którzy patrolowali tego dnia ulice Tomaszowa. - Policjanci zauważyli w okolicy sklepu spożywczego kobietę i mężczyznę z małym dzieckiem. Maluch miał głowę skierowaną w kierunku ziemi, a jego rodzice usiłowali pomóc mu odzyskać oddech - opisuje Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi.
Funkcjonariusze natychmiast zatrzymali radiowóz. Na ich widok roztrzęsiony ojciec wskoczył do samochodu wraz z synkiem. Chłopiec był siny i miał problemy z oddychaniem. - Policjanci natychmiast ruszyli na pomoc dziecku, które według relacji rodziców, zakrztusiło się lizakiem. Radiowóz kierowany przez sierżanta Wiktora Sulgostowskiego na sygnale ruszył w kierunku tomaszowskiego szpitala. W tym czasie sierżant Olga Ceglarek zdjęła chłopcu szalik i kurtkę. Maluch został położony na kolanach ojca główką skierowaną do dołu. Policjantka zaczęła udzielać mu pierwszej pomocy oklepując jego plecki. Dziecko po krótkiej chwili wypluło zalegającą treść i zaczęło swobodnie oddychać - relacjonuje policja.
Polecany artykuł:
Chłopiec został odwieziony do szpitala, gdzie stwierdzono, że jego życiu nie zagraża już żadne niebezpieczeństwo.