Historię pacjenta szpitala im. Barlickiego w Łodzi opisała "Gazeta Wyborcza". Mężczyzna udał się na wizytę w tutejszej poradni, a swój samochód zostawił na przyszpitalnym płatnym parkingu. Za godzinny postój zapłacił 7 złotych. Wizyta w gabinecie jednak się wydłużyła, a pan Grzegorz wrócił na parking po niespełna półtorej godziny. I tutaj czekała na niego niemiła niespodzianka.
Okazało się bowiem, że mężczyźnie, mimo iż chciał zapłacić za kolejną godzinę postoju, została naliczona opłata dodatkowa w wysokości 190 złotych. Wszystko dlatego, że się spóźnił o około 20 minut. Zaskoczony całą sytuacją pan Grzegorz zwrócił się do dyrekcji placówki, jednak - jak twierdzi - "dyrekcja szpitala nie była zainteresowana sytuacją", ponieważ tylko dzierżawi teren prywatnej firmie, która pobiera opłaty za parkowanie.
Rozżalony mężczyzna nie ukrywa swojej złości i mówi wprost w rozmowie z "Wyborczą", że jest to "żerowanie na ludzkim nieszczęściu". Dodaje również, że w podobny sposób zostało ukaranych jeszcze kilka innych osób.
Zarządca parkingu radzi, by w tej sytuacji złożyć reklamację. Można to zrobić zwykłym listem lub mailowo, dołączając zdjęcie biletu parkingowego, opłaty dodatkowej i opisując okoliczności zdarzenia. "Nasz dział reklamacji zweryfikuje to zdarzenie i jeżeli spóźnienie nie jest długie, a pacjent rzeczywiście korzystał w tym czasie z porad lekarskich, ma szansę odzyskać pieniądze" - poinformowała na łamach "Wyborczej" przedstawicielka firmy.
Innym rozwiązaniem, które może ułatwić opłacenie postoju i pozwolić uniknąć podobnych sytuacji może być aplikacja mobilna, za pomocą której można uiścić opłatę zdalnie i na dowolny czas, bez konieczności korzystania z parkomatu.