Są zarzuty dla 27-latki z łódzkiego Widzewa, której odebrano zagłodzonego psa. Jak się tłumaczyła?

2019-03-15 10:25

27-latce, której kilka dni temu odebrano zagłodzoną suczkę amstaffa postawiono zarzuty. Kobieta odpowie za znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem.

Przypomnijmy 14-letnia suczka amstafa została znaleziona w jednym z mieszkań na łódzkim Widzewie, ledwo trzymała się na nogach. 27-latka wyjaśniła, że psem zajmowała się od listopada ubiegłego roku, kiedy to jej matka wyjechała za granicę. Zwierzęciem miała zajmować się jedynie przez kilka tygodni, a matka miała przekazać jej pieniądze na utrzymanie psa. Tak się jednak nie stało.

- W jej ocenie zwierzęciem zajmowała się w sposób prawidłowy. Twierdzi, że wstawiała je do wanny jedynie na czas sprzątania. Przypomnijmy, że w czasie kontroli prowadzonej przez straż miejską pies znajdował się w wannie - mówi Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

PRZECZYTAJ TEŻ: Umówił się na portalu społecznościowym na seks z 9-latką! Do Łodzi przyjechał aż z Białegostoku

Z relacji strażników wynikał, że pies nie miał miski z wodą, a w mieszkaniu nie było dla niego karmy.

Zatrzymano również 28-letniego partnera kobiety, z którym razem prowadziła dom. Na dziś (15 marca) zaplanowane jest jego przesłuchanie.

ZOBACZ TEŻ: Łódź: Tu można "dostać po ryju". Które dzielnice są najniebezpieczniejsze?

ZOBACZ WIDEO: