Sprawa sięga końcówki kwietnia tego roku i jest rozwojowa. Na komisariat policji przyszedł mężczyzna, który padł ofiarą oszusta podającego się za pośrednika leasingowego. - Z relacji pokrzywdzonego wynikało, że w listopadzie 2019 roku przeglądając portale internetowe, zainteresował się samochodem wycenionym na 310.000 złotych. W związku z tym, że prowadził działalność budowlaną i handlową, postanowił wziąć samochód w leasing. Rzekomy pośrednik zajmujący się załatwianiem formalności pomiędzy firmą leasingową a klientem spotkał się z pokrzywdzonym 19 listopada 2019r. w salonie znanej marki. Co ciekawe, żeby uwiarygodnić swój profesjonalizm, pokazał mu taką samą umowę finalizującą sprzedaż innego samochodu sprzed miesiąca. Pracownicy firmy leasingowej również nie mieli co do niego żadnych zastrzeżeń. Oszust umówił się z poszkodowanym, że 93.000 złotych zaliczki przeleje na konto jego firmy - opisuje Komenda Wojewódzka policji w Łodzi.
W styczniu doszło do podpisania umowy. Leasingobiorca auto zarejestrował, klient odebrał dowód i tablice rejestracyjne. W momencie kiedy pokrzywdzony chciał odebrać samochód, zaczęły się problemy. Za każdym razem oszust tłumaczył się problemami zdrowotnymi i rodzinnymi. Po wnikliwej analizie śledczy ustalili, że osoba podająca się w dokumentach za pośrednika, sfałszowała swoje dane osobowe.
Polecany artykuł:
Kryminalnijednak ustalili prawdziwą tożsamość sprawcy i jego adres zamieszkania. Po sprawdzeniu w policyjnych bazach okazało się, że 36-letni łodzianin był poszukiwany za takie samo oszustwo. Kilka dni od zgłoszenia funkcjonariusze pojechali pod ustalony adres.
- Ponieważ podejrzewany mężczyzna nie otwierał drzwi, funkcjonariusze postanowili wezwać straż pożarną. Strażacy wykorzystując podnośnik pomogli policjantom dostać się do mieszkania na 7 piętrze przez okno. Oszust podający się za pośrednika nie stawiał oporu przy zatrzymaniu i przyznał się do zarzucanych mu czynów. Podczas przeszukania mieszkania stróże prawa znaleźli dwie przedwstępne umowy kupna-sprzedaży. Jedna dotyczyła mieszkania, które zajmował i opiewała na kwotę 100.000 złotych, natomiast druga na 23.000 złotych i mówiła o sprzedaży samochodu - opisuje policja.
Funkcjonariusze znaleźli w mieszkaniu mężczyzny również pieczątki, na których widniało logo jego firmy i dane osoby pod którą się podszywał. 36-latek usłyszał zarzuty trzech oszustw na łaczną kwotę 216.000 złotych. Za to przestępstwo grozi kara do 8 lat więzienia. Wobec podejrzanego sąd zastosował tymczasowy areszt. Sprawa jest rozwojowa.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj