Rektor filmówki NIE CHCE odwołać spotkania z Polańskim

i

Autor: pixabay.com fot. tclee, CC0

Rektor filmówki NIE CHCE odwołać spotkania z Polańskim. Fala komentarzy po publikacji KONTROWERSYJNEGO oświadczenia

2019-11-28 9:07

- Szkoła Filmowa tak jak każda inna placówka edukacyjna powinna być miejscem, w którym potępia się przemocowe zachowania seksualne - piszą studenci w apelu o odwołanie spotkania z Romanem Polańskim, które ma się odbyć na uczelni. Rektor odcina się od niejednoznacznej przeszłości reżysera i spotkania nie ma zamiaru odwoływać. Jego odpowiedź na prośbę studentów wielu bulwersuje, a komentarze zdają się nie mieć końca. Publikujemy oświadczenie, przeczytajcie.

Roman Polański przyjedzie do Łodzi w piątek, 29 listopada na galę zamknięcia 24 Forum Kina Europejskiego Cinergia. Będzie gościem specjalnym festiwalu. Reżyser zaprezentuje swój najnowszy film „Oficer i szpieg" i odbierze nagrodę Złotego Glana.

Przy tej okazji ma się też odbyć spotkanie z Polańskim w Szkole Filmowej, której jest absolwentem. To jednak wzbudziło wiele kontrowersji. Studenci, absolwenci i pracownicy sprzeciwiają się jego obecności. Chcą odwołania spotkania i z tego powodu napisali petycję do rektora i władz uczelni (o czym pisaliśmy wczoraj), która brzmi:

My, to jest podpisani niżej studenci, pracownicy i absolwenci Szkoły Filmowej w Łodzi, domagamy się odwołania zaplanowanego w Szkole na najbliższą sobotę spotkania z Romanem Polańskim.

Szkoła Filmowa tak jak każda inna placówka edukacyjna powinna być miejscem, w którym potępia się przemocowe zachowania seksualne. Pan Roman Polański jest oskarżany o przynajmniej pięć tego rodzaju zachowań. Najmłodsza z domniemanych ofiar miała dziesięć lat. Nie do nas należy osądzanie, czy te oskarżenia są prawdziwe, czy nie. Jednocześnie uważamy, że powaga tych oskarżeń oraz ich ilość sprawiają, że spotkanie z panem Polańskim na terenie Szkoły byłoby lekceważące wobec wszystkich osób, które doświadczyły przemocowych zachowań seksualnych. Takie osoby są również wśród nas, są częścią społeczności naszej Szkoły.

Szkoła ma wpisane w swój statut "kierowanie się uniwersalnymi zasadami etycznymi". Domagamy się, by od tych zasad nie było wyjątków.

Rektor prof. Mariusz Grzegorzek odpowiedział na ten apel. Z oświadczenia wynika, że uczelnia nie zrezygnuje ze spotkania z Romanem Polańskim. Rektor odcina się od niejednoznacznej przeszłości reżysera, kładąc w swej wypowiedzi nacisk na jego dorobek filmowy. Oto treść oświadczenia:

Szanowni Państwo,

docierają do mnie (choć na razie nieoficjalnie) sygnały o kontrowersjach związanych z wizytą Romana Polańskiego w naszej Szkole. Przypominam, że Roman Polański przybywa do Łodzi na zaproszenie festiwalu Cinergia.

Próbuję zrozumieć wątpliwości związane z wizytą reżysera na Targowej, jednak nie do końca podzielam punkt widzenia wielu oburzonych. Roman Polański jest wielkim artystą sztuki filmowej, naszym najwybitniejszym absolwentem. Wielokrotnie dawał wyraz ogromnego szacunku wobec naszej uczelni. Jego dorobek i podkreślane przez reżysera konsekwentnie i wielokrotnie znaczenie Szkoły Filmowej w Łodzi w ukształtowaniu jego artystycznej drogi stały się niejako kamieniem węgielnym naszej pozycji na arenie międzynarodowej. Mamy wobec niego ogromny dług wdzięczności. Przypomnę także, że nasza szkoła nadała Romanowi Polańskiemu tytuł doktora honoris causa — najwyższy akademicki tytuł honorowy.

Przedstawione powyżej racje mogą prawdopodobnie nie stanowić dla wielu, skupionych na innym aspekcie problemu, wystarczających argumentów, dla mnie mają jednak ogromną moc oddziaływania. Te moralne, stawiane na przeciwważnej szali, budzą niepokój, ale też dezorientację. Ludzkie życie jest skomplikowanym, pulsującym zjawiskiem, które wymaga uważności i szacunku. My artyści powinniśmy to rozumieć szczególnie. Nie do nas należy wydawanie wyroków w sprawach tak niejednoznacznych i skomplikowanych jak zarzuty ciążące na Romanie Polańskim. Wyrażanie oburzenia i zatrzaskiwanie przed nim drzwi właśnie przez nas, społeczność jego Alma Mater — wydaje mi się być aktem skrajnie niestosownym. Wolę zaprosić zainteresowaną część studentów i pracowników (przypominam o zamkniętej formule spotkania) na rozmowę ze wspaniałym, doświadczonym artystą i mądrym człowiekiem, chętnym do merytorycznej rozmowy.

Drodzy studenci, wytyczamy własne drogi, podejmujemy własne decyzje. W pewnym sensie przeraża mnie ta nagła aktywność i epatowanie podnieconą, ciemną energią w obliczu atomizacji, anemizacji i twórczego kryzysu, które przerabiamy na co dzień. Nie czuję, że mam jakiekolwiek prawo do moralnej oceny życia Romana Polańskiego. Na jakiej podstawie miałbym ją sobie wyrobić? Rozdygotanych doniesień medialnych, stanowiska amerykańskiego organu sprawiedliwości, własnych intuicji? Wzajemny szacunek i ograniczona wiara w racje kreowane przez media, w tym media społecznościowe, to dla mnie priorytet. Namawiam Was do tego samego, kto nie czuje się przekonany, może przecież nie przychodzić.

Pod oświadczeniem rozgorzała dyskusja. Zdania internautów są podzielone. Głos zabierają również dziennikarze i redaktorzy.

"Przeraża mnie ta nagła aktywność i epatowanie podnieconą, ciemną energią"- co to ma znaczyć??? Roman Polański jest wybitnym artystą. Zgwałcił też trzynastoletnią dziewczynkę. Jeśli studenci nie życzą sobie obecności twórcy na wykładzie, mają do tego prawo. Zadziwia hipokryzja niektórych ludzi, którzy mówią, że ksiądz zgwałcił a reżyser "przespał się". Gdy mamy do czynienia z dzieckiem, zawsze i bezwzględnie jest to gwałt. Studenci to rozumieją. Mają prawo protestować. Do organizatorów należy decyzja, czy ich wysłuchają. Ale mówienie o "podnieconej, ciemnej energii " jest niestosowne w obliczu tragedii, która się wydarzyła - komentuje na facebooku oświadczenie rektora dziennikarka Justyna Kopińska.

- Jak widać życie ludzkie jest skomplikowanym pulsującym zjawiskiem wymagającym uważności i szacunku o ile jest to życie mężczyzny. Najlepiej bogatego i sławnego. Dobro kobiet budzi niepokój i dezorientacje - drwi ze słów rektora inna internautka.

Są też tacy, którzy podzielają zdanie rektora: "Szanowny Panie Rektorze, dziękuję za mądre stanowisko w tej sprawie. Stanął Pan na wysokości zadania. Jestem wdzięczna jako studentka, która planuje uczestniczyć w spotkaniu. Do zobaczenia!"

Komentarze zdają się nie mieć końca. Pod wieloma z nich toczą się dyskusje.

Czy piątkowe spotkanie dojdzie do skutku? A jeśli tak, to czy obędzie się bez ekscesów? Będziemy śledzić tę sprawę.