Może pomóc, ale też wprowadza sporo zamieszania. Zamontowany w samochodach system eCall powiadamiający automatycznie o wypadkach wzywał łódzkie służby ratunkowe już trzy razy. Łódzcy ratownicy mają sporo wątpliwości co do przydatności systemu, głównie dlatego, że system wzywa pomoc automatycznie, choć nie zawsze jest ona potrzebna. - W momencie, kiedy wpływa to zgłoszenie ono nie jest dokładnie opisane i nie ma podanego dokładnego powodu wezwania. Wyświetla się tylko informacja, że kierowca potrzebuje pomocy - mówi rzecznik łódzkiego pogotowia ratunkowego Adam Stępka.
ZOBACZ: Ewakuacja wydziału biologii na Uniwersytecie Łódzkim. Zobaczcie WIDEO z akcji!
Jak dodaje ratownik medyczny Michał Wójcik dodatkowe zamieszanie mogą wywoływać fałszywe alarmy. - Założenie jest jak najbardziej słuszne. Skróci to czas dojazdu, przyspieszy informację o wypadku. Znając jednak, że tak powiem sytuacje codzienne z wzywania pomocy, ilość uzasadnionych i nieuzasadnionych wezwań, będzie niosło obawę, że część tych wezwań będzie po prostu nieuzasadniona - mówi.
System eCall działa na terenie Polski od 1 kwietnia. Obowiązkowo musi być montowany w nowych samochodach.
Więcej o systemie eCall w materiale reportera Eski Grzegorza Mnicha:
ZOBACZ: Wiemy już, kiedy w Łodzi wystartuje wypożyczalnia skuterów elektrycznych! [SZCZEGÓŁY]