Niezwykle potężna burza zaatakowała nagle, 12 sierpnia 2017 roku późnym wieczorem, kiedy większość harcerzy i harcerek szykowała się do snu. W ciągu 10 minut ich obóz przestał istnieć. Drzewa łamały się jak zapałki i przewracały na rozbite w lesie namioty harcerzy. Na miejscu zginęły Asia i Olga, a kilkadziesiąt innych osób zostało rannych.
CZYTAJ TEŻ: Zapadł wyrok w sprawie śmierci harcerek na obozie w Suszku. - To był armagedon - mówiła sędzia [WIDEO]
Śmierć harcerek w Suszku. Wyrok dla komendantów obozu
W minioną środę (23.06) sąd w Łodzi uniewinnił komendantów obozu, którym prokuratura zarzuciła, zaniedbania i nieumyślne spowodowanie śmierci swoich podopiecznych. To był armagedon – mówiła sędzia Anna Starczewska. - Oskarżeni nie mieli wiedzy o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Zawinił system ostrzegania. W 2017 roku nie było alertów pogodowych, takich jakie dzisiaj każdy otrzymuje na telefon komórkowy.
Tragedia w Suszku. "Wasze córki, nasze druhny, przyjaciółki dopiero zaczynały wchodzić w życie"
Pogrzeby zmarłych harcerek odbyły się jednego dnia, równo tydzień po ich śmierci. W ostatniej drodze towarzyszyły im rodzina, znajomi ze szkoły oraz przyjaciele z harcerstwa.
- Wasze córki, nasze druhny, przyjaciółki dopiero zaczynały wchodzić w życie. Wszystko było przed nimi, miały ogromne możliwości, pokładaliśmy w nich wielkie nadzieje. I to wszystko zostało przecięte przez żywioły, nieogarnięte, nie do opanowania przez ludzką moc - mówił podczas mszy w intencji zmarłych harcerek ksiądz Robert Batolik.
Dziś na grobach obu dziewczynek nieustannie palą się znicze, a piękne pomniki zdobią świeże kwiaty.