Maria G. (+73 l.) i jej syn Łukasz G. (40 l.) od wielu lat prowadzili firmę odzieżową, w której zatrudnienie znajdowało 25 pracowników. Jednym z nich był Piotr K.. Mężczyzna miał tam, jak u Pana Boga za piecem. - Pani Maria odnosiła się do mnie, jak do syna – opowiada. - Zabierała mnie na zakupy, dawała premie...
Niestety kobieta podupadła na zdrowiu i w efekcie zmarła. W firmie powstało zamieszanie, na czym najwyraźniej postanowił skorzystać Piotr K.. Pewnego dnia zakradł się do pomieszczeń zajmowanych przez starszą panią i zabrał specjalny kuferek, w którym trzymała oszczędności i pieniądze na wypłaty dla pracowników.
Kradzież po kilku dniach odkrył jej syn, Łukasz. - Odtworzyliśmy później zapis monitoringu i widać na nim Piotrka, który tam wchodzi – opowiada.
Mężczyzna został zatrzymany. W jego domu odnaleziono prawie całą skradzioną gotówkę, ale także biżuterię wyniesioną z domu rodziny G. o wartości 30 tysięcy i kilka drobniejszych przedmiotów.
Piotr K. do winy się nie przyznaje. - To są moje oszczędności – mówi o pieniądzach, które śledczy u niego odkryli.
Za kradzież grozi mu teraz do 10 lat więzienia.