Pan Bogdan Matusiak rozpoczął starania o uprawnienia do kierowania pojazdami w 2018 roku. Zrobił kurs, podszedł do egzaminu teoretycznego, który zaliczył za pierwszym razem. Niestety przy egzaminie praktycznym nie miał tyle szczęścia. Podobnie było przy kolejnych podejściach. W sumie 65-latek próbował swoich sił aż 58 razy. I w końcu udało się. 58. egzamin praktyczny pan Bogdan zakończył oceną pozytywną.
Gdy w sierpniu 2022 r. pan Bogdan podchodził do egzaminu po raz 50., miał już nawet samochód. Fiat seicento czekał jednak, aż jego właściciel w końcu zdobędzie wymarzony dokument. Teraz, w końcu świeżo upieczony kierowca będzie mógł go odpalić i pojechać na swoją działkę, oddaloną około 100 km od Łodzi. Taki był bowiem główny cel, dla którego mężczyzna zdecydował się na zrobienie prawa jazdy. Jak tłumaczył w rozmowie z "Expressem Ilustrowanym", nie chciał być uzależniony od komunikacji publicznej, więc postanowił zdobyć uprawnienia.
Żeby udoskonalić swoje umiejętności, po serii oblanych egzaminów, pan Bogdan dokupił dodatkowe godziny jazdy. Łącznie z opłatami za wcześniejsze egzaminy, zapłacił za wszystko ponad 8 tysięcy złotych.