W majówkę rozbolał go brzuch, zmarł w szpitalu. Nie miał go kto zbadać

i

Autor: Cezary Pecold / Super Express & Shutterstock Zakończyła się sprawa pacjenta szpitala im. Jonschera w Łodzi, który zmarł w czasie majówki. 57-latek trafił tam po tym, jak rozbolał go brzuch, zdj. ilustracyjne

Kulisy tragedii

W majówkę rozbolał go brzuch, zmarł w szpitalu. Nie miał go kto zbadać

2023-04-30 5:00

Zakończyła się sprawa pacjenta szpitala im. Jonschera w Łodzi, który zmarł w czasie majówki. 57-latek trafił tam po tym, jak rozbolał go brzuch, ale okazało się, że z powodu braku wykwalifikowanego personelu nie można było przeprowadzić badania USG i TK. Mimo to, jedna z lekarek zdecydowała o otwarciu powłok brzusznych mężczyzny. Doszło do krwotoku.

Śmierć w majówkę w szpitalu w Łodzi. Lekarze otworzyli brzuch bez badań

Szpital im. Jonschera w Łodzi musi zapłacić odszkodowanie żonie zmarłego pacjenta, który nie został przebadany, po tym jak trafił tam z bólem brzucha w czasie majówki - informuje dzienniklodzki.pl. Wszystko działo się w 2014 r. Po przywiezieniu do placówki 57-latka okazało się, że nie ma kto przeprowadzić badania USG i TK, ale jedna z lekarek i tak zdecydowała o otwarciu mu powłok brzusznych, co zdaniem sądu w Łodzi doprowadziło do krwotoku. Mężczyzna trafił w związku z tym do szpitala MSW, gdzie przeszedł badania, której ujawniły, że tętniaka aorty. Zapadła decyzja o operacji, ale poszkodowany zmarł. Jego rodzina nie miała zamiaru tego darować, dlatego po kontrolach w szpitalu im. Jonschera sprawą zajęła się prokuratura. W 2021 r. sąd uznał, że lekarka i jeszcze jeden medyk dopuścili się przestępstwa, ale z uwagi na braki organizacyjne szpitala niemożliwe jest, by wyciągnąć wobec nich konsekwencje karne. Jednocześnie sąd stwierdził, że lekarze nie powinni byli otwierać powłok brzusznych 57-latka ani nawet przyjmować go do szpitala, jeśli nie było możliwości przeprowadzenia badań obrazowych - zdaniem biegłych gdyby do tego nie doszło, pacjent miał szansę, by dalej żyć.

Sąd przyznał rację wdowie po zmarłym pacjencie

Jak informuje dzienniklodzki.pl, wdowa po zmarłym pacjencie domagała się odszkodowania, ale zarówno szpital, jak i ubezpieczyciel nie podjęli tematu. Wobec tego skierowała pozew do Sądu Okręgowego w Łodzi. Po odwołaniu złożonym przez obie strony Sąd Apelacyjny w Łodzi przyznał jej właśnie 120 tys. zadośćuczynienia wraz z odsetkami wynoszącymi blisko 70 tys. zł. Szpital im. Jonschera zapłaci ponadto 20 tys. zł kosztów sądowych i pokryje wynagrodzenie dla pełnomocnika kobiety.

- W uzasadnieniu wyroku sąd podniósł, że pacjent trafiając do Jonschera znajdował się w stanie zagrożenie życia z powodu pękającego u niego tętniaka aorty. Wykonanie zwykłego badania usg przed decyzją o zoperowaniu chorego wniosłaby istotne informację i zmieniłoby radykalnie sposób postępowania z chorym, a także skróciłby czas do uzyskania specjalistycznego leczenia, którego pacjent wymagał. Nie można wykluczyć, iż do śmierci pacjenta by nie doszło oraz że wcześniejsze zoperowanie pękającego tętniaka zwiększywszy szanse na przeżycie - informuje dzienniklodzki.pl.

Sonda
Czy uważasz, że w Polsce służba zdrowia działa sprawnie?
15 letnia Karolina zadławiła się cukierkiem