Krwawa zbrodnia

Zabójstwo pod pomnikiem św. Faustyny w Łodzi. Ofiara zginęła przypadkowo?

Przed stu laty doznała wizji umęczonego Jezusa, a za jego głosem wstąpiła do zakonu i głosiła kult Miłosierdzia Bożego. Ćwierć wieku temu została kanonizowana, a jej pomnik zdobi dziś plac Niepodległości w Łodzi. Oblicze Świętej Faustyny Kowalskiej nie skłoniło do żadnych refleksji Bogdana S. (67 l.), który tuż pod jej figurką miał zabić przypadkowo spotkanego mężczyznę. Ruszył jego proces.

Łódź. Zabójstwo pod pomnikiem św. Faustyny

Początkowo nic nie wskazywało na to, że wydarzenia, które w jedną z czerwcowych nocy ubiegłego roku rozegrały się przed posągiem bogobojnej kobiety doprowadzą do krwawego dramatu. Ot, na skwerku spotkały się dwie grupy mężczyzn: trzech obywateli Ukrainy i dwóch Polaków. Ci pierwsi pili piwo, nasi rodacy zaczęli zażywać narkotyki.

Tragiczny finał polsko-ukraińskiej bijatyki

Nagle między jednym z Ukraińców, Dmytrem H., a Polakiem Szymonem Ś. doszło do pyskówki, która przerodziła się w szarpaninę. Widząc to, na pomoc swojemu krajanowi ruszył Bogdan S. Jak ustaliła później w trakcie śledztwa prokuratura, mężczyzna wyciągnął nóż i zadał nim Dmytrowi H. cios w klatkę piersiową. Ten zakrwawiony padł na ziemię. Napastnik odszedł, po czym przystawił ostre narzędzie do szyi znajomemu rannego mężczyzny, zabrał mu telefon, odwrócił się, a następnie poderżnął gardło leżącemu Ukraińcowi. Ten zmarł na miejscu.

Ruszył proces Bogdana S.

Bogdan S. nieniepokojony przez nikogo wsiadł do stojącej nieopodal taksówki i pojechał do domu. Dzięki temu policjanci poznali jego adres i już po kilku godzinach od zdarzenia go zatrzymali. W trakcie prokuratorskiego postępowania nie przyznał się do winy, zasłaniając się niepamięcią. To samo powtórzył w sądzie, gdzie odpowiada za zabójstwo. Śledczym udało się jednak zabezpieczyć nagrania monitoringu, na którym widać moment zbrodni, co potwierdzili również świadkowie. Oskarżonemu w tej sprawie grozi dożywocie.