Łódź. Zabójstwo pod pomnikiem św. Faustyny
Początkowo nic nie wskazywało na to, że wydarzenia, które w jedną z czerwcowych nocy ubiegłego roku rozegrały się przed posągiem bogobojnej kobiety doprowadzą do krwawego dramatu. Ot, na skwerku spotkały się dwie grupy mężczyzn: trzech obywateli Ukrainy i dwóch Polaków. Ci pierwsi pili piwo, nasi rodacy zaczęli zażywać narkotyki.
Tragiczny finał polsko-ukraińskiej bijatyki
Nagle między jednym z Ukraińców, Dmytrem H., a Polakiem Szymonem Ś. doszło do pyskówki, która przerodziła się w szarpaninę. Widząc to, na pomoc swojemu krajanowi ruszył Bogdan S. Jak ustaliła później w trakcie śledztwa prokuratura, mężczyzna wyciągnął nóż i zadał nim Dmytrowi H. cios w klatkę piersiową. Ten zakrwawiony padł na ziemię. Napastnik odszedł, po czym przystawił ostre narzędzie do szyi znajomemu rannego mężczyzny, zabrał mu telefon, odwrócił się, a następnie poderżnął gardło leżącemu Ukraińcowi. Ten zmarł na miejscu.
Ruszył proces Bogdana S.
Bogdan S. nieniepokojony przez nikogo wsiadł do stojącej nieopodal taksówki i pojechał do domu. Dzięki temu policjanci poznali jego adres i już po kilku godzinach od zdarzenia go zatrzymali. W trakcie prokuratorskiego postępowania nie przyznał się do winy, zasłaniając się niepamięcią. To samo powtórzył w sądzie, gdzie odpowiada za zabójstwo. Śledczym udało się jednak zabezpieczyć nagrania monitoringu, na którym widać moment zbrodni, co potwierdzili również świadkowie. Oskarżonemu w tej sprawie grozi dożywocie.