Zabrała córeczkę i wróciła do Polski. Sąd postanowił inaczej. Zdanie 10-latki się nie liczyło

2024-07-10 10:59

Sąd w Łodzi zdecydował, że 10-letnia dziewczynka, którą matka zabrała z Niemiec do Polski, ma wrócić do swojego ojca. Mieszkanka Pabianic wyjechała razem z mężem i córeczką za zachodnią granicę, ale tymczasowo, by zarobić na mieszkania. Zdaniem 48-latki mężczyzna miał odwlekać powrót do Polski, a do tego dziewczynka nie chciała tam mieszkać, więc kobieta zabrała ją do kraju.

 Zabrała córeczkę i wróciła do Polski. Sąd postanowił inaczej. Zdanie 10-latki się nie liczyło

i

Autor: Shutterstock Sąd w Łodzi zdecydował, że 10-latka, którą matka zabrała z Niemiec do Polski, ma wrócić do swojego ojca, choć dziecko tego nie chce, zdj. ilustracyjne

Zabrała córkę do Polski. Sąd każe dziecku wrócić do Niemiec

Nie takiego wyroku sądu ws. swojej 10-letniej córki spodziewała się mieszkanka Pabianic - informuje dzienniklodzki.pl. Dziewczynka, mimo że nie chciała mieszkać ze swoim ojcem w Niemczech, ma teraz do niego wrócić. To nie wszystko, bo jak wyjaśnia Kamila Misiak, radczyni prawna reprezentująca kobietę, mężczyzna nie płaci na utrzymanie 10-latki od maja 2023 r., czyli od momentu powrotu do Polski, a od grudnia ub.r. "nie interesuje się dzieckiem".

Jak wyjaśnia matka dziewczynki, cała rodzina wyjechała za zachodnią granicę, ale żeby zarobić na mieszkanie w Polsce - ich pobyt przedłużył się jednak aż do 7 lat. Gdy 48-latka zaczęła nalegać na powrót do kraju, jej mąż miał wszczynać awantury, a nawet wzywać policję, twierdząc, że kobieta go bije i ogranicza mu kontakty z córką. 10-latka również nie chciała mieszkać w Niemczech, bo ani nie identyfikowało się z tamtejszym otoczeniem, ani nie chciała chodzić do niemieckiej szkoły. Gdy mieszkanka Pabianic przyjechała do Polski razem z dzieckiem na rodzinną uroczystość w maju ub.r., postanowiła, że już tam nie wrócą, i złożyła pozew rozwodowy. Dalsza część tekstu poniżej.

Tak zginął Miłosz

Sąd pominął zdanie dziewczynki

Mężczyzna odpowiedział skierowaniem pozwu do sądu o wydanie córki i powiadomił niemiecką policję o jej uprowadzeniu. Jego zdaniem żona buntowała dziewczynkę przeciw niemu, a ich powrót do Polski to efekt tego, że kobieta poznała przez internet innego partnera. Sąd w Łodzi przyznał mu rację.

- Kontakt małoletniej z obojgiem rodziców i jego wspólne wychowanie jest możliwe jedynie w sytuacji powrotu dziecka wraz z matką do Niemiec, gdzie wnioskodawca posiada stałe miejsce zamieszkania, gdzie pracuje i gdzie strony współdecydowały się o wychowywaniu małoletniej córki - czytamy we fragmencie uzasadnienia wyroku, które cytuje dzienniklodzki.pl.

Radczyni prawna złożyła już w imieniu swojej klientki apelację od wyroku, którą rozpatrzy sąd w Warszawie. Kobieta twierdzi, że sąd w Łodzi, podejmując taką, a nie inną decyzję, nie kierował się dobrem 10-latki. Chodzi o to, że w podobnych przypadkach brane jest pod uwagę zdanie dziecka, o ile osiągnie ono odpowiedni wiek i stopień dojrzałości, ale tym razem sąd pominął opinię dziewczynki.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki